Odwołaniami w sprawie skazanego spod Siematycz zajmie się Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Termin rozpatrzenia apelacji nie jest jeszcze znany.

Krzysztof Bartoszuk został skazany w lutym tego roku, sąd zezwolił na podawanie jego danych i wizerunku. Prokurator żądał kary łącznej 15 lat więzienia, domagając się m.in. przyjęcia przez sąd, że dochodziło do gwałtów ze szczególnym okrucieństwem.

Reklama

Sąd jednak tej kwalifikacji prawnej nie przyjął, ale skazał Bartoszuka nie tylko za wielokrotne gwałty na córce z użyciem przemocy i gróźb, ale także m.in. wielokrotne tzw. inne czynności seksualne wobec małoletniej wówczas córki oraz fizyczne i psychiczne znęcanie się nad rodziną: żoną, córką i synem.

Uznał jednak, że Bartoszuk nie dopuścił się rozboju, nachodząc wraz z trzema innymi mężczyznami dom narzeczonego córki, do którego dziewczyna uciekła. Orzeczona wobec niego kara łączna, to 10 lat więzienia.

Reklama

Prokuratura nadal podtrzymuje swe stanowisko, że kara powinna być surowsza. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Adam Kozub powiedział PAP, że śledczy podnoszą w apelacji dwa zarzuty. Po pierwsze, uważają że sąd zastosował niewłaściwą kwalifikację prawną do części zarzucanych oskarżonemu czynów i nie bierze pod uwagę, że dziewczyna była wówczas małoletnia.

Po drugie, śledczy podnoszą "rażącą niewspółmierność kary łącznej". Według nich, okoliczności popełnienia czynów przez Bartoszuka, a także negatywna prognoza kryminologiczna wobec tej osoby, wskazują, że powinna być orzeczona kara 15 lat więzienia i takiej zmiany się domagają.

47-letni Krzysztof Bartoszuk został zatrzymany we wrześniu 2008 roku. Było to możliwe, bo jego żona wraz z córką, obecnie 23-letnią, po latach milczenia, zawiadomiły policję w Siemiatyczach (rodzina mieszkała wówczas w jednej z podsiemiatyckich wsi) o tym, co działo się w domu. Dziewczyna zeznała wówczas, że była wykorzystywana seksualnie przez ojca i urodziła dwoje dzieci, a ojciec zmusił ją, by zostawiła je w szpitalu.

Z obrońcą Bartoszuka nie udało się PAP skontaktować. Sam skazany mówił w lutym po ogłoszeniu wyroku, że "za dużo dostał".