Marek Edelman, bohater powstania w getcie warszawskim, lekarz
Polska od wielu lat nie może poradzić sobie z wewnętrznymi stosunkami między grupami etnicznymi. Opisywane przez DZIENNIK zjawisko ławkowego getta stosowanego wobec Romów tylko tę smutną konstatację potwierdza. Smutne, że to już nawet nie zaskakuje: czego chcieć od obywateli, którzy swego czasu potrafili przyjechać z buldożerami i przegnać Romów znad Wisły? W Polsce jest taka bardzo niezdrowa tradycja odsuwania i odgradzania się od innych, obcych. To oczywiście skandaliczne, bo jedynym mądrym sposobem na życie obok siebie jest integracja. Wysyłanie romskich dzieci do szkół specjalnych jest tej integracji zaprzeczeniem. Kolejne rządy niestety patrzą na to bezradnie, jak ta niedojda, która nic nie może, ale i nic nie chce zrobić. Rząd odpowiada za to, by wszyscy obywatele w tym kraju byli równo traktowani. I to nie banał ani czcze zaklęcie: ja wciąż głęboko wierzę, że ludzie - Romowie, Żydzi, Polacy, Ukraińcy - mogą być równi w swych prawach. Bo ludzie dzielą się na dobrych i złych, a nie na białych, żółtych, beżowych i czarnych. Gdybym w to nie wierzył, nie miałbym już po co działać.

Reklama

Wiesław Chrzanowski, były marszałek Sejmu
Informacje o podobnych patologiach jak ta opisana przez „Dziennik”, mających miejsce zarówno w Polsce, jak i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, Słowacji czy Rumunii, pojawiają się w mediach regularnie. Ta konkretna historia unaocznia jednak skalę problemu oraz konieczność jego rozwiązania. Znowu słyszymy o tym, że mniejszość romską izoluje się zamiast asymilować, wciąż brakuje natomiast realnych działań ze strony centralnych władz oświatowych, które zmierzałyby do położenia kresu temu procederowi. W tej akurat kwestii MEN nie powinno liczyć na władze lokalne, bo one nie mają odpowiednich narzędzi ani kompetencji, lecz działać bezpośrednio, przy pomocy profesjonalnych pedagogów. Nie ulega wątpliwości, że jeśli weźmiemy pod uwagę silną odrębność kulturową Romów, ich szkolna integracja jest czymś bardzo trudnym do osiągnięcia. Ale nie wolno zapominać o tym, że to są polscy obywatele i członkowie polskiej społeczności – a przede wszystkim ludzie i należy im się taka edukacja jak wszystkim innym.

bp Tadeusz Pieronek, były rektor Papieskiej Akademii Teologicznej
Dyskryminacja ludzi ze względu na pochodzenie, płeć czy wyznanie bierze się z głupoty ludzkiej i Polska nie jest tu wyjątkiem. Głupi ludzie zdarzają się niestety na całym świecie. Równość między ludźmi wynika nie z tego, że jesteśmy tacy sami pod każdym względem, lecz z tego, że mamy jednakową ludzką godność. Dlatego nie wolno przed nikim z góry zamykać żadnych możliwości i szans – przede wszystkim edukacyjnych. Niestety okazuje się, że tak długo, jak ktoś na nas nie wymusi społecznej integracji, wolimy się nie integrować: zbudować osobne osiedle, osobną szkołę i nie mierzyć się z innością bliźniego. Jeżeli romskie dzieci mają kłopoty w szkole, to zawsze można się zasłonić tym, że nie ma funduszy na dodatkowe godziny zajęć, nie ma funduszy na nauczycieli itp. Niestety, szukanie wymówek wychodzi nam doskonale. To, że sytuacja jawnej dyskryminacji dzieci ma miejsce w Polsce w XXI wieku, powinno budzić nasz wstyd. A przecież nigdy nie spotkałem się, żeby ktoś się spowiadał z ksenofobii.

Jacek Hołówka, etyk
W opisanym przez „Dziennik” zjawisku segregacji Romów w szkołach można odnaleźć cały szereg zagrożeń. Z jednej strony oczywiście niedopuszczalny jest stan rzeczy, w którym dzieci romskie objęte są niższym standardem edukacji niż polskie i wszelkie inne przejawy dyskryminacji. Z drugiej jednak strony niebezpieczne jest również przeświadczenie, że problem ten można łatwo rozwiązać – stosując przymusową integrację, która pomijałaby kulturową odrębność Romów.
W ten sposób łatwo byłoby o pełną niechęci wobec państwa polskiego reakcję ze strony romskiej społeczności. Należy dawać Romom dostęp do normalnej edukacji, ale zarazem umożliwiać im praktykowanie swojej własnej kultury i obyczajów. Zapewniać jednostkom szansę na awans społeczny, ale mając na uwadze niebezpieczeństwo wykorzenienia tych jednostek ze swojego środowiska. Dobrą analogię stanowi tu przypadek gett murzyńskich w Stanach Zjednoczonych, których mieszkańcy reagowali agresją na różnego rodzaju próby ingerencji w ich wewnętrzne sprawy ze strony władz, jak również odrzucali – jako zdrajców, renegatów czy karierowiczów – tych, którzy zdecydowali się na porzucenie getta na rzecz edukacji i awansu. Państwo polskie powinno więc zająć się nie tylko zapewnianiem Romom równości szans, ale przygotowaniem się na wszystkie tej równości konsekwencje.