Jak podaje rmf24.pl, Komisja Europejska wszczęła przeciw Polsce postępowanie dotyczące naruszenia unijnego prawa. Rzecz idzie o unijną dyrektywę, przyjętą jeszcze w 2006 roku, a dotyczącą ochrony przeciwpowodziowej.
"To godne pożałowania, że kraje, które są zwykle najpoważniej dotykane przez powodzie - w tym Polska, jeszcze nie wdrożyły tych procedur" - mówi w rozmowie z RMF komisarz ds. rozwoju i pomocy humanitarnej Kristalina Georgieva.
Premier Donald Tusk podkreślał na konferencji prasowej w Brukseli, że wszyscy jesteśmy pod "wielkim, przygnębiającym wrażeniem powodzi w Polsce". Premier powiedział jednak, że procedury, o których mówi unijna dyrektywa mają być wdrażane w latach 2011-15. "A więc fakt, że Polska jest opóźniona, jeśli chodzi o kilka dyrektyw europejskich nie miał żadnego wpływu na przebieg akcji ratowniczych, przeciwdziałanie powodzi czy ochronę przez powodzią" - ocenił szef rządu.
Jak zapewnił, kwestie, które porusza dyrektywa są w Polsce rozwiązywane. "To nie jest tak, że dyrektywa europejska każe nam coś przygotować, czego my nie mamy. Dyrektywa raczej mówi o standardach obowiązujących w całej UE" - mówił Tusk. Przywołał ostatnie informacje z Francji mówiące, że dwie godziny deszczu spowodowały śmierć ponad 20 osób na południu tego kraju.
"Przepisy prawa europejskiego to nie są: skuteczne wały, zapory, zbiorniki, tylko pewne standardy prawne, które jednak przed dramatem, kiedy się zdarza powódź, nie ratują" - ocenił Tusk. Ale jednocześnie zapowiedział, że będzie chciał mieć 100-procentową pewność, że prace nad wdrożeniem dyrektywy rząd przyśpieszy na tyle, że pretensje Komisji Europejskiej do Polski nie będą w najbliższym czasie zasadne.
Premier poinformował, że w czwartek skontaktował się z ministrem środowiska i finansów. Dodał, że dyrektywa po polskiej stronie jest w finale ustaleń Komitetu Stałego Rady Ministrów. "My tutaj te prace przyśpieszymy, ale chciałbym bardzo, abyście państwo nie uwierzyli komuś, kto by tłumaczył, że ta dyrektywa mogła nas uchronić przed powodzią. Bo to najzwyczajniej w świecie nie byłaby prawda, ale nie zmienia to faktu, że będziemy chcieli te kwestie przyśpieszyć" - zapowiedział Tusk.
czytaj dalej >>>
Jak dodał, ta dyrektywa nie dotyczy infrastruktury, tylko przepisów prawa oraz przepisów dotyczących map i procedur. "Nie wykluczam, że te europejskie procedury w niektórych przypadkach mogą być lepsze niż nasze i będziemy starali się bardzo szybko je wdrożyć" - zapewnił Tusk.
Ale - jak mówił - chce też uprzedzić, że niektóre z procedur pociągają za sobą duże koszta. Na przykład - jak poinformował - mapa cyfrowa całego kraju, na podstawie której można zrobić taki precyzyjny plan, to jest koszt blisko miliarda złotych. "I musimy też zdać sobie sprawę, że każda decyzja antypowodziowa, to nie jest tak, że jakiś pomysł się ma, tylko to są setki milionów złotych, które w dużej mierze będziemy musieli szybko wydać" - mówił premier.
Zapewnił też, że prace nad wdrożeniem dyrektywy są na takim etapie zaawansowania, który powinien absolutnie wystarczyć, żeby "Komisja była uspokojona", że strona polska te działania podejmuje. "Nie sądzę, żeby ta sprawa miała jakiś dalszy zły ciąg, tym bardziej, że będę oczekiwał od moich urzędników maksymalnego przyśpieszenia" - podkreślił Tusk.
Dyrektywa ma nakłonić kraje członkowskie UE do większych wysiłków na rzecz zapobiegania powodziom. Nakłada obowiązek określenia, jakie tereny na ich terytorium są zagrożone powodzią. Na podstawie takich "map ryzyka" kraje będą musiały sporządzić plany działań, które mają odzwierciedlać ideę dyrektywy: zapobieganie, przygotowanie, ochrona.
Dyrektywa wyznacza terminy tych działań: odnośnie oceny ryzyka powodziowego do 2011 roku, opracowania map zagrożenia i ryzyka powodziowego do 2013 roku, zaś planów zarządzania ryzykiem powodziowym do 2015 roku.
Dyrektywa była odpowiedzią na katastrofalne powodzie w dolinie Dunaju latem 2002 roku. Te wydarzenia pokazały, że w UE jest bardzo potrzebna ściślejsza współpraca w tej dziedzinie. Tym bardziej, że - jak ocenia KE - w kolejnych dziesięcioleciach można się spodziewać wzrostu ryzyka powodzi z powodu zmian klimatycznych, których skutkiem jest podniesienie się poziomu mórz i oceanów.