O tej decyzji poinformował w czwartek naczelnik Okręgowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie Grzegorz Malisiewicz.
2 grudnia ub. roku po ukazaniu się artykułu "Letnisko w domu śmierci" Cezarego Łazarewicza w tygodniku "Polityka" pion śledczy rzeszowskiego IPN wszczął postępowanie sprawdzające w sprawie zbrodni ludobójstwa 18 osób narodowości żydowskiej w Gniewczynie. Czynu tego mieli się dopuścić czterej żandarmi niemieccy z Jarosławia oraz osoby wchodzące w skład drużyny miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej "w zamiarze zniszczenia żydowskiej grupy narodowej".
W trakcie tego postępowania ustalono, że "była Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Rzeszowie prowadziła śledztwo między innymi w sprawie zbrodni wojennej, stanowiącej jednocześnie zbrodnię nazistowską i zbrodnię przeciwko ludzkości, a polegającej na zabójstwie kilkunastu osób narodowości żydowskiej ukrywających się w domu Lejby T.". Mieli tego dokonać funkcjonariusze "państwa niemieckiego w zamiarze zniszczenia żydowskiej grupy narodowej".
Śledztwo zawieszono 28 czerwca 1985 r., a następnie skierowano do Centrali Ścigania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu w Niemczech wniosek o wszczęcie w tej sprawie postępowania karnego i o poinformowanie o jego wyniku.
Obecnie śledczy podjęli decyzję o podjęciu zawieszonego śledztwa. Prokurator IPN do jego akt włączył materiały zgromadzone w toku wszczętego w tej sprawie 2 grudnia 2010 r. postępowania sprawdzającego, ponieważ dotyczą one tej samej zbrodni.
"W toku podjętego () śledztwa zostaną przesłuchani ustaleni świadkowie dokonanych zabójstw. Zachodzi także konieczność uzyskania informacji o wyniku postępowania karnego zainicjowanego na terenie Niemiec" - napisał w komunikacie naczelnik rzeszowskiego pionu śledczego IPN.
Według autora artykułu w "Polityce", ofiarami byli mężczyźni, kobiety i dzieci, oprawcami zaś strażacy z Gniewczyny, którzy działali w porozumieniu z Niemcami. Łazarewicz swój materiał oparł m.in. na pisemnej relacji naocznego świadka.