Sprawę opisała "Rzeczpospolita". 25-letni politolog z Wrocławia wpadł na niebanalny pomysł. Postanowił "załatwić" sobie pracę w TVP. Jak? Dzięki politycznym "plecom". Takich koneksji nie miał. Ale to - jak się okazało - wcale nie było przeszkodą. Chłopak podszywając się pod szefa kancelarii prezydenta, Jacka Michałowskiego, wysłał maila do ówczesnego prezesa TVP, Włodzimierza Ławniczaka. W mailu Michałowski "polecił" zatrudnić prezesowi chłopaka z Wrocławia i zaakceptować jego pomysł na program. Prezes się zgodził. W efekcie Wrocławianin podpisał z TVP kontrakt na 39 tys.

Reklama

Kiedy sprawa wyszła na jaw. TVP podniosła larum i zapowiedziała, że doniesie na politologa do prokuratury. Paweł Mitera, który podszył się pod szefa kancelarii, przyznaje, że jego celem od początku był pokazanie wpływu polityków na telewizję publiczną. Mitera choć nie jest związany z żadną redakcją zapowiada, że będzie dowodził, iż jego zachowanie było zwykłą prowokacją dziennikarską.