RPD zwrócił się w tej sprawie do przewodniczącego rady Etyki Mediów Ryszarda Bańkowicza.

Michalak podkreślił, że treści przedstawiane w programach interwencyjnych - które często dotyczą spraw rodziny i dzieci - przedstawiają zazwyczaj subiektywne stanowisko osoby zgłaszającej i zdarza się, że później nie znajdują potwierdzenia. RPD wskazuje na konieczność ochrony interesów dzieci i ich rodziców przed konsekwencjami takich sytuacji.

Reklama

Zwraca również uwagę na częste w tego typu programach opisywanie spraw w taki sposób, że łatwo zidentyfikować osoby, których one dotyczą, nawet jeśli nie wyraziły na to zgody. "Takie zdarzenia miały miejsce na przykład w stosunku do rodzin, które adoptowały dzieci" - pisze rzecznik. Prosi przewodniczącego REM o "zaapelowanie do środowiska dziennikarskiego o szczególne wyczulenie na złożoność problematyki rodzinnej i ochrony interesów dzieci".

Rzecznik podkreśla, że tego typu sytuacje mają miejsce także w sytuacjach drastycznych, dotyczących przemocy wobec dzieci, czy agresji wśród młodzieży. Dodaje, że choć media powinny informować także o takich zdarzeniach, jednak należy to robić z rozwagą i umiarem. "Pokazują to znane mi sprawy, w których dzieci, ofiary zdarzeń, są identyfikowane w swoim środowisku właśnie na skutek wyemitowanego materiału telewizyjnego lub artykułu prasowego" - pisze RPD.

Michalak zwrócił się także z apelem do dziennikarzy, aby nie używali pejoratywnych określeń określających dzieci i rodziny w sytuacjach kryzysowych, takich jak "bidul", "sierociniec", "hotelik dla zgnębionych matek". "Gdy pojawiają się one w mediach i padają z ust znanych osób, wpływają na kształtowanie się opinii publicznej i powodują tworzenie fałszywych stereotypów" - poskreśla RPD.

Przewodniczący REM ma 30 dni, by odpowiedzieć na pismo rzecznika.