Tomasz Kozłowski i Grzegorz Majchrzak z IPN wydali w chorzowskim wydawnictwie książkę "Kryptonim 333" - dotyczy ona życia Lecha Wałęsy w okresie internowania - twierdzi tvp.info.Zawarli w niej raporty oficerów BOR, którzy pilnowali Lecha Wałęsy. Z jednej strony były prezydent jest tam przedstawiony jako człowiek, który, jak twierdzi Majrchrzak jest gotowy na kompromis, ale nie przekracza pewnych granic. Stoi na drodze do realizacji operacji stworzenia nowej, kontrolowanej przez władze „Solidarności. Z drugiej zaś strony wychodzi przerażający obraz życia codziennego Wałęsy.
Agenci BOR wyliczyli, ile butelek alkoholu wypił były lider Solidarności. W okresie internowania skonsumował samotnie lub w towarzystwie osób odwiedzających: spirytus – 2 but., wódka – 289 but., wino – 158 but., winiak i koniak – 59 but., szampan – 238 but., piwo – 1115 but. – pisali funkcjonariusze. Drwili tez z głodówek. Stwierdzono jednak, że mimo nie przyjmowania dostarczanych mu posiłków, odżywiał się zapasami słodyczy, w tym czekoladą. BOR-owcy oskarżali też Wałęsę o kontrowersyjne wypowiedzi. Miał stwierdzić, że wykorzystują go w perfidnej grze klechów. Zdradził też, że nie chciał działać razem z Anną Walentynowicz, bo dalej pracować z Żydami nie mógł. Żartował też, że on zostanie prezydentem, a Mazowiecki premierem. Zarówno ja, jak i on, do tych stanowisk się nie nadajemy - dodawał jedna.
Jak książkę oceniają historycy? Zdaniem profesora Andrzeja Friszke trudno przypuszczać, by funkcjonariusze wprowadzali swoich przełożonych w błąd. Zaznacza jednak, że funkcjonariusze mogli dokonać przekłamań, nawet bez złej woli. Oburzony jest za to przyjaciel Wałęsy. Ci, którzy pisali książkę, specjalnie nawsadzali parę bzdurnych informacji, byśmy o tym dyskutowali. Wiadomo, że jak kogoś ochlapie się błotem, lepiej się to czyta – tłumaczy Jerzy Borowczak, poseł PO. Znam Lecha Wałęsę od 34 lat i nigdy nie widziałem go wypitego, nie mówiąc, że pijanego. Na pewno nie wypił takiej ilości alkoholu, a butelki załatwiali sobie funkcjonariusze BOR, dopisując je do wykazu. Może trzeba było napisać, że Wałęsa codziennie życzył sobie dwie blondynki i dwie szatynki? Że tam był burdel? Ludzie jeszcze chętniej by kupili tę książkę - dodaje.
Autorzy odrzucają zarzuty. Zastanawialiśmy się nad przypisem do cytatu o Annie Walentynowicz. W tej wypowiedzi chodziło na pewno nie o Walentynowicz, ale KOR, z którym była związana. Co do alkoholu, można zadać pytanie, ile BOR wypił na konto Wałęsy. Jednak gdybyśmy wszystkie wątpliwości mieli interpretować w przypisach, byłoby ich dwa albo trzy razy więcej. Nie byłoby to strawne dla czytelnika – wyjaśnia tvp.info Grzegorz Majchrzak. W dwóch przypisach, które jednak w książce się znalazły, można znaleźć informacje, że w 1970 Wałęsa został zarejestrowany jako TW Bolek. Zarejestrowanie Wałęsy charakterze tajnego współpracownika jest faktem bezspornym. W przypisie nie odnosimy się do kwestii realnej współpracy - podkreśla.