Środowy protest przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego trwa w Warszawie od godz. 18. Po godz. 20 protestujący zgromadzili się pod siedzibą TVP. Dostęp do gmachu zablokowała policja.
Demonstrantów na placu Powstańców Warszawy otoczył kordon policjantów, a za nim ustawieni są funkcjonariusze w białych kaskach. Jak przekazał będący na miejscu reporter PAP, funkcjonariusze użyli wobec protestujących gazu pieprzowego po próbie przerwania kordonu. Trafiona została m.in. aktywistka Strajku Kobiet Marta Lempart, której pomocy udzielali następnie ratownicy medyczni.
Klementyna Suchanow z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet również została potraktowania gazem.
Są tutaj [na placu Powstańców - red.] bojówki, wyskoczyli z pałami metalowymi na ludzi, zaczęli bić, kogoś wyciągać z tłumu. Policja stała, biernie się przypatrując albo odwracając wzrok, potem zaczęli psikać gazem, właśnie dostałam od nich w oczy. Straciłam wzrok, szczypie mnie wszystko, nie wiem nawet, co się dzieje dookoła mnie - mówiła na antenie TVN24.
Wcześniej pod TVP zgromadzonych było kilka tysięcy osób, później tłum się rozproszył. Policja blokuje dostęp do placu ze wszystkich stron. Protestujący wznoszone są okrzyki "Puśćcie nas do domu". Do otoczonych protestujących kierowany jest przez megafony komunikat z informacją o tym, że zostaną wylegitymowani, a następni zwolnieni.
Podczas demonstracji na cokole mieszczącego się na placu pomnika Napoleona ktoś umieści napis "pro abo".