Podczas wtorkowej konferencji na placu Zbawiciela, aktywiści z Miasto Jest Nasze przedstawili koncepcję zamknięcia fragmentu ulicy Marszałkowskiej od placu Unii Lubelskiej do placu Konstytucji. Ulica miałaby stać się na tym odcinku deptakiem dla pieszych i rowerzystów. Utrzymano by tylko ruch tramwajowy.

Reklama

Mamy pomysł jak pomóc i przedsiębiorcom i mieszkańcom i miastu w tym, żeby ten okres po pandemii był dla wszystkich wyjątkowy. Żeby przedsiębiorcy mieli gdzie odrobić straty, a mieszkańcy gdzie spotykać – wyjaśniał Jan Mencwel, przewodniczący stowarzyszenia Miasto Jest Nasze.

Marszałkowska deptakiem?

Pomysł jest kontynuacją zeszłorocznego, zrealizowanego przez miasto, pomysłu powiększenia strefy gastronomicznej na placu Zbawiciela. Aktywiści chcieliby pójść dalej i zamknąć większy fragment ulicy Marszałkowskiej.

Reklama

W kwietniu wysłaliśmy w tej sprawie list do prezydenta Trzaskowskiego i wiceprezydenta Olszewskiego. Czekamy na odpowiedź – zaznaczył Mencwel.

Aktywiści chcieliby przekształcić odcinek od placu Unii Lubelskiej do placu Konstytucji w strefę pieszo-rowerową. Każda przestrzeń publiczna, w której ludzie zachowują dystans, jest potrzebna. A jednocześnie z powodu budowy placu Pięciu Rogów, nie będzie deptaka na Nowym Świecie. Dlatego też proponujemy alternatywę - powiedział Maciej Folta, aktywista MJN.

Jak zaznaczył, "jest to mało uczęszczany odcinek Marszałkowskiej, są alternatywy w postaci ulicy Waryńskiego i alei Szucha, a jednocześnie jest tu ponad 40 restauracji". Ulica miałaby być zamknięta tylko dla ruchu pieszego w weekendy, od piątku wieczorem do poniedziałku rano. Proponujemy, żeby restauracje i bary mogły wystawiać stoliki na jezdnię. Jest też miejsce na działalność kulturalną, wystawy, sceny. Część Marszałkowskiej można by przeznaczyć na handel - dodał Maciej Czapliński z MJN.

Reklama

Dwa punktu widzenia

Na konferencji był też obecny jeden z przedsiębiorców. Bardzo chętnie byśmy skorzystali z takiej przestrzeni, z przeznaczeniem na gastronomię, ale też i na bazar miejski. Uważam, że jest to świetnia inicjatywa, z która będziemy współpracować – mówił Tomasz Gałkowski, współwłaściciel restauracji przy Oleandrów.

Przedstawiciele Miasto jest Nasze argumentowali, że zamkniecie Marszałkowskiej nie wpłynie na natężenie ruchu. Przeprowadziliśmy swoje badania. W dni powszednie ruch na tym odcinku jest mniejszy niż na Waryńskiego i na Szucha. A w weekendy jest minimalny – opowiadał Czapliński.

Nie wszystkim jednak pomysł zamknięcia Marszałkowskiej się spodobał. Ludzie, którzy mają niecałe 3 procent poparcia, nie mogą narzucać swojego myślenia wszystkim mieszkańcom. Osoby, które mówią o chałupniczych metodach mierzenia ruchu na placu Zbawiciela, nie mogą tego stawiać jako wzór. Nie jesteśmy przeciwni, ale powinniśmy rozmawiać wszyscy, stowarzyszenia i mieszkańcy. Zabiją to miasto takimi pomysłami. Ono się po prostu zadusi – powiedział Daniel Echaust, z portalu warszawskiego.