Jak przekazała prezydencka kancelaria, uroczystość odwołania Pawła Solocha z funkcji szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i powołania jego następcy odbędzie się w poniedziałek przed południem w Belwederze. Nowym szefem BBN - jak wynika z nieoficjalnych informacji - ma zostać dotychczasowy minister w KPRP Jacek Siewiera.

Reklama

Paweł Soloch ma natomiast zostać powołany na stanowisko doradcy społecznego prezydenta. W ubiegłotygodniowym komunikacie KPRP wskazano, że odejście Solocha z BBN "podyktowane jest względami osobistymi i następuje w uzgodnieniu z Prezydentem RP".

Jacek Siewiera - kto to?

Jacek Siewiera jest oficerem, lekarzem, prawnikiem, założycielem Oddziału Klinicznego Medycyny Hiperbarycznej Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM). Od czerwca tego roku pełni funkcję ministra w Kancelarii Prezydenta.

Siewiera był szefem wojskowo-medycznej misji, która w kwietniu 2020 roku, w okresie nasilenia epidemii Covid-19 przebywała w Chicago w USA. Kpt. Siewiera wcześniej był szefem takiej samej misji we włoskiej Lombardii. Obie misje miały na celu wymianę doświadczeń dotyczących form i sposobów organizacji krajowego systemu ochrony zdrowia pod kątem skuteczności walki z epidemią.

W 2019 roku Siewiera został odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Zasługi za Dzielność za uratowanie ludzkiego życia w przeprowadzonej w komorze hiperbarycznej wielogodzinnej operacji, podczas której zaryzykował własnym życiem. Prezydent Duda, wręczając wówczas odznaczenie, mówił: - Pana doktora odznaczyłem dzisiaj krzyżem za dzielność; za coś, co miało miejsce prawdopodobnie pierwszy raz w dziejach światowej medycyny; za coś, co miało fundamentalne znaczenie nie tylko dlatego, że uratowało życie pacjentowi, pilotowi (...) ale przede wszystkim dlatego, że pan doktor porucznik Jacek Siewiera zaryzykował własne życie, by uratować pacjenta, żołnierza".

Jak wyjaśniał prezydent, "lekarz z pełną świadomością ogromnego ryzyka, (...) spędził z chorym w komorze hiperbarycznej przy ciśnieniu na poziomie 18 metrów zanurzenia, prawie pięć godzin". - Tam miała miejsce sytuacja absolutnie ekstremalna, u chorego po czwartej godzinie wystąpiła niewydolność oddechowo-krążeniowa. Lekarz zdjął swój aparat oddechowy, de facto przerwał dekompresję, po to, by ratować pacjentowi życie - wskazał Andrzej Duda.

Sylwia Dąbkowska-Pożyczka