Dyżurny Komisariatu Bydgoszcz-Fordon w niedzielę otrzymał zgłoszenie od mężczyzny, który obwiał się o swoje życie w związku z zachowaniem syna. Z jego relacji wynikało, że syn jest pod wpływem alkoholu i atakuje go nożem, a także dokonał samookaleczenia. Pod wskazany adres został skierowany patrol. Funkcjonariusze przed posesją zastali zgłaszającego, który opowiedział o zachowaniu jego syna. W kuchni policjanci natrafili na 28-latka, który trzymał dwa noże i mocno krwawił.

Reklama

Na widok policjantów 28-latek groził, że ich zabije. Następnie zaczął biec w ich kierunku. Ze względów bezpieczeństwa mundurowi wydostali się na zewnątrz budynku. Agresor nie reagował na polecenia patrolu. Szedł w ich kierunku z nożami grożąc im pozbawieniem życia. W tym czasie funkcjonariusze poprosili dyżurnego o wsparcie.

Na policjantów rzucił się... ojciec

Następnie jeden z policjantów wyciągnął broń służbową. Funkcjonariusze jednak do obezwładnienia agresora użyli gazu, pałki i siły fizycznej. W trakcie zatrzymywania, 28-latek zadał cios nożem jednemu z policjantów w nogę. Na szczęście uszkodzony został tylko mundur. Po chwili przyjechało na miejsce policyjne wsparcie. Funkcjonariusze szybko pomogli obezwładnić też 61-letniego ojca, który grabiami chciał uderzyć interweniujących funkcjonariuszy.

Reklama

Na miejsce przyjechała też pogotowie. Zatrzymany w towarzystwie policjantów został przewieziony do szpitala na badania, a potem trafił do policyjnego aresztu. W trakcie sprawdzania w policyjnej bazie okazało się, że 28-latek jest poszukiwany listem gończym do osadzenia w najbliższym zakładzie karnym lub areszcie śledczym. Ma do odbycia kilkumiesięczną karę pozbawienia wolności za przestępstwo narkotykowe.

Reklama

Policjanci z Komisariatu Bydgoszcz-Fordon przedstawili 61-latkowi zarzut "wymuszenia przemocą na funkcjonariuszu publicznym zaniechania prawnej czynności służbowej". Syn został doprowadzony do prokuratury, gdzie przedstawiono mu zarzut czynnej napaści na policjantów. Na wniosek prokuratora, sąd aresztował mężczyznę na dwa miesiące.

Autor: Jerzy Rausz

rau/wnk