43-latka, która odpowie przed sądem, była członkinią związku kynologicznego, hodowała psy – podała policja.
Jak opisują policjanci, zaniedbana suczka w typie cane corso trafiła do zawierciańskiego schroniska dla zwierząt w czerwcu. Dostarczyła ją tam osoba, która wychudzonego czworonoga zauważyła na jednej z ulic. W schronisku zaczęła się walka o zdrowie i życie zwierzęcia.
O sytuacji zostali poinformowani zawierciańscy policjanci, którzy pod nadzorem prokuratora prowadzili dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzęciem. Pies był bardzo wycieńczony. Jego waga była o ponad połowę niższa, niż powinna wynosić prawidłowa masa psa tej rasy i w tym wieku. Suczka miała zapalenie spojówek, a na uszach nie miała sierści. Posiadała też liczne otarcia - opisywali policjanci.
Mundurowi z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą zawierciańskiej komendy ustalili, że 10 lat temu pies został adoptowany przez mieszkankę powiatu z jednego ze śląskich schronisk. Niestety, zwierzę u swojej opiekunki spotkał okrutny los. Opinia biegłego jednoznacznie wskazała, że pies znajdował się w stanie rażącego wychudzenia, co jest jednym z form znęcania się nad zwierzętami - dodali policjanci.
43-latce postawiono zarzuty
Mundurowi dotarli do kobiety, która, jak się okazało, była członkiem związku kynologicznego i hodowała psy innej rasy. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 43-latce zarzutu. Zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt, za przestępstwo znęcania się nad zwierzęciem grozi kara do 3 lat więzienia.
Bardzo zły stan psa
Suczka miała zapalenie spojówek, a na uszach nie miała sierści. Jej waga była o ponad połowę niższa niż powinna wynosić prawidłowa masa psa tej rasy i w tym wieku. Posiadała też liczne otarcia.