Dlaczego relacje polsko-izraelskie są złe?

Nazwałbym je najlepszymi od czasów, kiedy istnieje państwo Izrael, a także najlepszymi od 1989 roku. Nie mogę porównywać obecnej Polski do tego, co wyczyniali komuniści. Od 1989 roku ewidentnie pokazujemy, że chcemy jak najlepszych stosunków z Izraelem. Potwierdzeniem tych deklaracji jest normalna współpraca obydwu rządów. Dowody na to mamy i tym razem. Wizyta Donalda Tuska w Izraelu jest zasadna i ważna. Doradzałem, by się na nią zdecydował tuż po tym, jak wpłynęło zaproszenie. W momencie, kiedy nowy polski rząd przyjechał do państwa żydowskiego, świat otrzymał sygnał, iż dla Izraela jesteśmy ważnym gościem. I tak nas tu traktują. Powtarzam: nasze relacje są bardzo dobre.

Reklama

Najwyraźniej więc Żydzi odbierają je inaczej. Pytani w Jerozolimie mówią jednogłośnie, że celem wizyty Donalda Tuska w Izraelu jest ocieplenie wzajemnych relacji. Może potrzebują jakiegoś dowodu miłości?

Nie mam pojęcia, co mają na myśli. Trzeba ich zapytać, co w naszych wzajemnych stosunkach uważają za złe, bo w moim przekonaniu cieplejsze już nie mogą być. Niech oni spojrzą na Francję, Włochy, Hiszpanię, Wielką Brytanię i ocenią relacje tych państw z Izraelem. Nasze stosunki są naprawdę dobre. Ale musimy prowadzić je w wielu kierunkach. Należy na przykład ograniczyć wspominanie historii. Choć to ważne i potrzebne, to jednak to jeszcze nie wszystko. Musimy m.in. rozszerzyć kontakty między młodzieżą. I wyeliminować idiotyzmy, które pojawiają się co pewien czas, gdy jakiś dziennikrz obdarzony kompletną ignorancją połączoną z arogancją pisze na przykład o polskich obozach koncentracyjnych. Takim skandalom trzeba zapobiegać. A najlepszym kierunkiem do tego jest polsko-izraelska wspólna taktyka. Idziemy w dobrym kierunku.

Ten kierunek to także spłata długów wobec Żydów?

Materialne długi mamy wobec wszystkich, którzy potracili majątki na ziemiach polskich w czasie wojny i nie będziemy rozróżniać ani według wyznania, ani według rasy. Potracili je właściciele mieszkań, domów, bogaci chłopi i stracili także Żydzi. Państwo polskie prowadzi przygotowania do ustawowego rozwiązania w jakiejś formie tej sprawy.

Być może już dziś Żydzi czekają na sygnał dotyczący wypłaty tych odszkodowań?

Reklama

Ta sprawa podczas obecnej wizyty premiera Tuska nie jest podnoszona. Premier i prezydent Izraela tego tematu nie poruszali. Była ogólna deklaracja poparcia premiera Izraela dla wysiłku Donalda Tuska, który chce uporządkować wiele spraw, w tym kwestie z przeszłości. A do tych spraw należy wyraźna zapowiedź dotycząca odszkodowań. Nie padły jednak żadne konkrety.

A zdaje sie, że Żydzi właśnie takich konkretów oczekiwali.

Premier powiedział, że w ramach zakończenia rachunków historycznych i otwarcia perspektywy dla ludzi młodych musimy pewne sprawy, które obciążają nasze relacje, uregulować. Premier wie, że Żydzi stanowią większość tych, którzy mają roszczenia wobec polskiego rządu. Słowacy, Czesi i Węgrzy potrafili tę sprawę załatwić. I teraz nikt im nie dokucza. Wszystko się uciszyło. A przecież Żydzi dostali od nich drobiazgi, ułamek wartości tego, co utracili. Bo nikt normalny nie liczy na to, że stosunkowo biedne państwo w skali Europy, wypłaci sto procent wartości utraconego majątku. W Izraelu jest to rozumiane. Tu są bardzo rozsądni ludzie.

A czy Polacy nie będą podważali zasadności tych odszkodowań?

Nie. Te roszczenia są moralnie zasadne. No chyba że koś powie, iż nic się nie należy Polakowi, który stracił ziemie na wschodzie lub mieszkanie w Warszawie, lub jego majątek zabrali komuniści albo Niemcy i że dobrze tak tym Polakom. Więc dlaczego niby ktoś miałby powiedzieć: dobrze ci tak Żydzie?