Nieposłuszni duchowni, którzy nie zgadzali się z jakimiś elementami kościelnej doktryny albo wręcz ją łamali, pojawiali się od początków chrześcijaństwa. Tylko w ostatnim półwieczu kapłani bywali prezydentami, ministrami, schizmatykami czy teologami kontestującymi oficjalne nauczanie Kościoła.
Rok 1983, lotnisko w Managui. Przed odwiedzającym Nikaraguę Janem Pawłem II klęka minister kultury Ernesto Cardenal i prosi o błogosławieństwo. Papież odmawia, grozi ministrowi palcem i mówi: "Musisz pogodzić swoją działalność z Kościołem". Minister to były jezuicki ksiądz, pięć lat wcześniej wraz z czterema innymi księżmi zawieszony przez Stolicę Apostolską w czynnościach kapłańskich za udział w marksistowskim rządzie sandinistów.
Wszyscy byli zwolennikami teologii wyzwolenia, nurtu polityczno-religijnego powstałego na przełomie lat 70. i 80. w Ameryce Łacińskiej i stanowiącego mieszankę chrześcijaństwa z marksizmem. Według teologii wyzwolenia solidarność Kościoła z ubogimi powinna wyrażać się w udziale duchownych nie tylko w polityce, ale nawet w bezpośrednich walkach rewolucyjnych - z karabinem zamiast krzyża w dłoni. Nurt ten został odrzucony przez Kościół katolicki, który na Soborze Watykańskim II sformułował zasadę autonomii państwa i Kościoła, zabraniającą bezpośredniego zaangażowania duchownych w politykę.
Ernesto Cardenal nie posłuchał Jana Pawła II i do upadku rządu sandinistów w 1990 r. pełnił funkcję ministra, a następnie zajął się pisaniem książek, które są próbą połączenia chrześcijaństwa z myślą Karola Marksa. "Nadal jestem chrześcijaninem, gdyż zachowuję wierność Ewangelii, a nie Watykanowi. I pozostaję marksistą, bo jestem wierny nauczaniu Marksa" - zdefiniował swoje credo kilka lat temu.
Spektakularnym przykładem kariery politycznej kapłana wyznającego teologię wyzwolenia był prezydent Haiti Jean-Bertrand Aristide. Na księdza katolickiego został wyświęcony w 1982 roku. Pracował wśród haitańskiej biedoty, głosząc nie tylko Ewangelię, ale także hasła marksistowskie. Gdy za nawoływanie do nienawiści i przemocy został w 1988 r. wydalony ze zgromadzenia salezjanów, stanął na czele lewicowego ruchu Lavalas, który miał decydujący wpływ na obalenie panującej na Haiti krwawej dyktatury. W 1990 r. w pierwszych demokratycznych wyborach został wybrany na prezydenta. Obalony po roku uciekł do USA, gdzie ostatecznie porzucił kapłaństwo i ożenił się.
Kościół katolicki ma problem nie tylko z duchownymi angażującymi się w działalność polityczną. O wiele więcej zamieszania wywołują niepokorni teolodzy. Jednym z najbardziej znanych jest francuski arcybiskup Marcel Lefebvre, który sprzeciwił się reformom Soboru Watykańskiego II. Uczestnicząc w jego pracach odmówił podpisania niektórych dokumentów twierdząc, że sobór poszedł w kierunku neoliberalizmu i neoprotestantyzmu.
Z grupą zwolenników założył w 1970 r. Bractwo św. Piusa X, które nie uznaje mszy w językach narodowych i odprawia ją według rytu przedsoborowego po łacinie, odrzuca też dialog ekumeniczny. W 1988 r. doprowadził do schizmy w Kościele, bo wbrew woli papieża udzielił święceń biskupich czterem kapłanom bractwa. Został za to ukarany ekskomuniką. Jan Paweł II próbował doprowadzić do pojednania z Lefebvrem, czekając na jakiś gest skruchy z jego strony. Zbuntowany hierarcha zmarł w 1991 r. niepogodzony z Kościołem.
Na drugim biegunie buntu przeciwko nauczaniu Kościoła znajduje się szwajcarski teolog Hans Küng. W grudniu 1979 r. Kongregacja Nauki Wiary odebrała mu prawo nauczania w imieniu Kościoła katolickiego - był to punkt kulminacyjny wieloletniego konfliktu, którego podłożem było podważanie przez Künga nieomylności papieża i podstawowych zasad nauki o Chrystusie. Küng krytykował Jana Pawła II za jego sprzeciw wobec antykoncepcji i kapłaństwa kobiet, a także za całkowity zakaz aborcji. Choć poglądy Künga podziela grono liberalnych teologów, nie stworzył on wokół siebie jakiegoś masowego ruchu skupiającego wiernych.
W Kościele nie brakuje także ekscentrycznych duchowych, należy do nich francuski biskup Jacques Gaillot, który za podważanie nauczania Kościoła w kwestiach homoseksualizmu, stosowania środków antykoncepcyjnych czy zapobiegania AIDS, został w 1995 r. odwołany przez Watykan z funkcji ordynariusza diecezji Evreux. Od tamtej pory podejmuje szereg kontrowersyjnych inicjatyw: w internecie założył "diecezję wirtualną" i uczestniczył w demonstracji na rzecz stosowania prezerwatyw. W 1999 r. zaśpiewał piosenkę w programie francuskiej stacji telewizyjnej TF 1, występując obok słynnej aktorki włoskiej Claudii Cardinale. Dwa lata temu biskup Gaillot podjął próbę pojednania z Kościołem, ale zakończyła się ona fiaskiem.
Niewątpliwie najbardziej ekscentrycznym duchownym jest jednak były arcybiskup Lusaki Emmanuel Milingo. Początkowo jego kariera kościelna przebiegała normalnym torem. Wyświęcony na kapłana w 1958 r. jedenaście lat później został arcybiskupem w stolicy Zambii Lusace. Wkrótce jego działalność zaczęła wzbudzać emocje - okazało się, że jako katolicki arcybiskup stosuje metody uzdrowicielskie graniczące z magią. Gdy sprawa stała się głośna, Stolica Apostolska odwołała go do Rzymu.
Jego niespokojny duch dał o sobie znać pod koniec lat 90., gdy nawiązał kontakt z sektą Moona. W maju 2001 r. świat obiegła elektryzująca informacja: katolicki arcybiskup w wieku 71 lat poślubił należącą do sekty Moona 43-letnią akupunkturzystkę z Korei Marię Sung. Zagrożony ekskomuniką Milingo spotkał się z Janem Pawłem II i wyraził pragnienie powrotu na łono Kościoła. W wydanej w 2002 r. książce tłumaczył, że stał się ofiarą spisku sekty. Kościół skierował go wówczas na roczne rekolekcje do Argentyny, po których zamieszkał w opactwie cystersów Casamari we Włoszech.
Jednak gdy wydawało się, że spokojnie dożyje tam swoich lat, w lipcu 2006 r. pojawił się w Waszyngtonie, gdzie ogłosił powstanie ruchu, którego celem jest pojednanie żonatych księży z Kościołem katolickim i zniesienie celibatu dla duchownych. Oświadczył też, że zamierza zbliżyć Watykan z Kościołem Zjednoczeniowym Moona. W miesiąc później wrócił do wspólnego życia z Marią Sung. Czara goryczy się przelała, gdy 24 września w Waszyngtonie udzielił święceń kapłańskich czterem duchownym. Dwa dni później Stolica Apostolska ekskomunikowała ekscentrycznego arcybiskupa.