Czy zastosowanie się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE oznacza, że nie będzie wycinki w Puszczy Białowieskiej?
Wyrok mówi o naruszeniu prawa unijnego w przeszłości i zatrzymaniu wycinki do kolejnych uzgodnień. Do tego się dostosuję. Orzeczenie nie mówi jednak o przyszłości Puszczy. W tym celu chcę powołać zespół ekspertów złożony z leśników, przyrodników, przedstawicieli organizacji ekologicznych i środowiska lokalnego, a także ekspertów zagranicznych. Opracuje on rekomendacje, jak chronić Puszczę Białowieską.
Opinie są różne. Jedni chcą ją chronić czynnie, poprzez prowadzenie gospodarki leśnej. Inni mówią, by lasu nie dotykać i może coś za 300 lat odrośnie samo. Myślę, że prawda leży pośrodku. Dlatego będę czekał na rekomendacje zespołu i w dialogu z Komisją Europejską opracujemy plan ochrony Puszczy Białowieskiej. Pierwszych wyników prac spodziewam się po dwóch, trzech miesiącach.

Wśród planów skierowanych do KE może się znaleźć również limit cięć?
Tak, bo może być np. potrzeba odbudowania obszarów Natura 2000 wyznaczonych dla ochrony gatunków i siedlisk. One zniknęły choćby z powodu rozprzestrzenienia się kornika. Wobec tego trzeba będzie znaleźć metodę odtworzenia tych gatunków, które zaniknęły.
Ekologów niepokoi, że w wyciętych częściach Puszczy Białowieskiej leśnicy chcą sadzić drzewa. To w ocenie organizacji pozarządowych zamieni puszczę w las gospodarczy, a ona powinna odrodzić się sama.
Czekalibyśmy na to kilkaset lat. Trzeba brać pod uwagę, że powinno się to jakoś wspomóc.
Trybunał stanął już raz po stronie ekologów. Nie boi się pan, że plan nasadzeń otworzy kolejny front konfliktu z Unią?
Moja zmiana myślenia i postępowania będzie polegała na tym, że najpierw opracujemy plan, przedyskutujemy go i uzyskamy akceptację Komisji Europejskiej. Dopiero potem wdrożymy konkretne działania. To jest ta inność, ale zarazem kompromisowe podejście do ochrony Puszczy uwzględniające po części racje wszystkich zainteresowanych stron. Jednak chciałbym stanowczo podkreślić, że nie będziemy robić niczego, co mogłoby narażać nas na skierowanie przez Komisję Europejską kolejnego wniosku do Trybunału.
Reklama
Czy do zespołu ekspertów zaproszeni zostaną przedstawiciele koalicji organizacji pozarządowych, która protestowała przeciwko wycince?
Na pewno skieruję do nich takie zaproszenie. Musimy stworzyć szeroki wachlarz ekspercki. Im więcej opinii i pomysłów, tym skuteczniejsza będzie ochrona Puszczy dla przyszłych pokoleń.
Reklama
Ekolodzy nie chcą też wycinki w Puszczy Karpackiej. Pan podpisał plan urządzenia lasu, który zezwala na cięcia. Organizacja WWF mówi, że będzie to 36 tys. ciężarówek z drewnem.
Cały ten obszar nie jest rezerwatem. Puszcza Karpacka to w większości las gospodarczy, gdzie jesteśmy zobowiązani prowadzić gospodarkę leśną. Proszę spojrzeć na fakty. W ciągu 70 lat lesistość w tym regionie wzrosła z 36 do 62 proc. Nie ma więc powodu do strachu. Można epatować liczbami, mówić o milionach drzew, tysiącach metrów sześciennych, tylko proporcjonalnie to jest tak, że wycinane będzie jedno drzewo na sto. To normalna gospodarka leśna, która wpisuje się w rytm życia lasu.
Wycinka nie będzie prowadzona na objętych prawem unijnym obszarach Natura 2000?
Wszystko będzie się odbywać zgodnie z prawem. Przypomnę tylko, że rezerwaty są całkowicie wolne od jakiejkolwiek gospodarki, natomiast obszar Natura 2000 może mieć w swoim planie ochronnym zapisaną wycinkę drzew. Plany ochronne są zatwierdzane przez Komisję Europejską. Będziemy postępować zgodnie z nimi.
Puszcza Karpacka to zupełnie inna kategoria niż Puszcza Białowieska, która w części jest parkiem narodowym. Intensywna wycinka była tam prowadzona tylko po to, by zapobiec rozprzestrzenianiu się kornika. Natomiast w Puszczy Karpackiej jest prowadzona normalna – bez żadnej intensywności – gospodarka leśna.

Czy jest pan zwolennikiem rozszerzenia parku narodowego na cały obszar Puszczy Białowieskiej?
Nie można wykluczać żadnych rozwiązań. Jeżeli taka będzie rekomendacja zespołu ekspertów, to zostanie to rozważone i poddane procedurze. Jest ona jednak długa i skomplikowana. W tym momencie park narodowy obejmuje około jedną szóstą obszaru Puszczy Białowieskiej po polskiej stronie. Można rozważać jego powiększanie, ale nie jestem zwolennikiem rozciągania go na cały teren Puszczy.
Problem wycinki został rozwiązany, ale kornika już nie. Czy są rozważane jakieś inne sposoby walki z nim?
Doszliśmy do pewnej sprzeczności, bo nie ma za bardzo innych sposobów niż usunięcie chorych drzew. To jest dylemat, który był przyczyną całego zamieszania wokół Puszczy Białowieskiej. Wierzę, że problem powoli sam wygasa. Świadczy o tym mniejsza liczba zainfekowanych świerków.
Cztery lata trzeba było czekać na nowelizację prawa łowieckiego, które ogranicza prawa myśliwych. Gdy przyszedł pan do resortu, udało się ją uchwalić w ekspresowym tempie.
Byliśmy zobligowani do tego wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który mówił, że właściciel nieruchomości ma prawo nią dysponować, jak chce, w tym zabronić polowań. Tę zresztą kwestię, po mojej propozycji, udało się rozwiązać bezkonfliktowo. W czasie prac w parlamencie pojawiło się mnóstwo propozycji, czasem sprzecznych. Jednak udało się znaleźć kompromis i każde środowisko coś uzyskało. Zależało mi na zreformowaniu oraz demokratyzacji Polskiego Związku Łowczego, żeby nie był zamkniętym klanem, i to też się udało. W zeszłym tygodniu powołałem nowego krajowego łowczego. Został nim Piotr Jenoch. Mam nadzieję, że mając nowe narzędzia, związek będzie współpracować ze wszystkimi grupami społecznymi, szczególnie z rolnikami, których dotyczą szkody łowieckie.
Wprowadziliśmy też nowy system szacowania szkód łowieckich na wniosek organizacji rolniczych. Nie jestem pewien, czy nie będziemy go modyfikować, ale mam nadzieję, że gminy podejdą do tego odpowiedzialnie i pomogą rolnikom w kontakcie z myśliwymi przy szacowaniu szkód łowieckich. Ze swojej strony resort środowiska poprzez Lasy Państwowe przygotuje wiele szkoleń, które prowadzone będą w nadleśnictwach.
Czy odstrzał dzików ma kluczowe znaczenie w walce z afrykańskim pomorem świń? Niektórzy eksperci uważają, że za mało nacisku kładzie się na przestrzeganie bioasekuracji (utrzymywanie większej niż zazwyczaj higieny w gospodarstwie rolnym) przez hodowców trzody chlewnej.
Dziki nie są jedynym źródłem rozprzestrzeniania się choroby i nawet gdybyśmy wszystkie je odłowili, to choroby nie zlikwidujemy. Niestety może się ona roznosić w inny sposób. Jednak te zwierzęta są ważnym wektorem przenoszącym chorobę i stąd decyzja o zredukowaniu populacji dzików do jednej dziesiątej na kilometr kwadratowy w strefach zagrożonych. Będziemy chcieli te parametry osiągnąć.
Nawet najdoskonalsza bioasekuracja może zawieść, jeśli obok jest źródło choroby. Niemniej bioasekuracja przynosi w ostatnim czasie znakomite rezultaty, bo nie słyszałem o pojawieniu się nowego ogniska choroby wśród hodowli.

Nie radzimy sobie z recyklingiem śmieci. Czy będą podjęte jakieś kroki w tej kwestii?
Nie powiedziałbym, że sobie nie radzimy. Osiągamy postępy, biorąc pod uwagę to, z jakiego punktu startowaliśmy. Ostatnio mocno przyspieszyliśmy w kwiestii gospodarki obiegu zamkniętego. Nie mamy jeszcze recyklingu na poziomie 50 proc. oczekiwanego przez UE, ale 28 proc. już osiągnęliśmy i jesteśmy na najlepszej drodze ku uzyskaniu satysfakcjonujących nas wskaźników.
Będziemy podejmowali różne działania, w tym wprowadzenie opłaty za składowanie odpadów niesegregowanych. Chcemy zmienić politykę zbierania odpadów w gminach, by różnicować bardzo mocno opłaty za śmieci segregowane od niesegregowanych. Kolejnym pomysłem jest wprowadzenie opłat za opakowania, co będzie stanowiło rozszerzenie odpowiedzialności producenta. Ważną rzeczą jest też polityka produkcji opakowań, by były one w miarę jednorodne. Dla przykładu powiem o kartoniku po soku. Gdy jest on zrobiony ze sklejonych ze sobą folii i papieru i nie da się ich rozkleić, to jest to odpad nienadający się do recyklingu. Trzeba unikać opakowań, które nie są jednorodne. Chcemy wprowadzić odpowiedzialność finansową producentów, by zachęcać ich do odbierania wtórnych opakowań bądź możliwości recyklingu.Jeszcze wiele zadań przed nami, ale jestem optymistą.

Czy Ministerstwo Środowiska ma pomysł na to, jak poprawić powietrze w Polsce?
Rządowy program "Czyste powietrze" składa się z kilku elementów. Jako minister środowiska zajmuję się problemem zanieczyszczeń z domów jednorodzinnych. Chcemy dofinansować kompleksowe rozwiązanie – termomodernizacja, w której ramach zostaną docieplone ściany i wymienione okna, oraz zmiana energii na czystą – z węgla na gaz lub ogrzewanie elektryczne. Włączymy w to środki pochodzące z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W zależności od stanu zamożności właściciela dotacja z NFOŚiGW wynosiłaby od 40 do 90 proc. kwoty wsparcia. Najzamożniejszym chcemy zaproponować ulgę w PIT. Gotówkowa pomoc z pieniędzy NFOŚiGW sięgałaby ok. 30 mld zł, reszta to ulga podatkowa. Program jest rozpisany na 10 lat. Mam nadzieję, że po tym okresie znikną dymiące kominy, przestarzałe piece, w których pali się opałem złej jakości.
To było też przedmiotem postępowania unijnego trybunału, który orzekł, że Polska złamała przepisy dotyczące jakości powietrza.
Chciałbym podkreślić, że wyrok TSUE dotyczył lat 2007–2015, powtarzam – to nie okres naszych rządów. Dalszym krokiem mógłby być wniosek Komisji Europejskiej o ukaranie Polski. Przedstawienie tego programu KE spowodowało, że takiego wniosku nie ma. Nasz rząd jest pierwszym od 25 lat, który podjął realne czynności zmierzające do poprawy jakości powietrza. Jak już wspomniałem, jesteśmy w trakcie realizacji wielu działań z tym związanych.
Resort chce też mieć swój udział w programie "Mieszkanie plus".
Nasz wkład dotyczy domów drewnianych: jednorodzinnych, szeregowych, ale również wielorodzinnych, bloków. Budownictwo drewniane ma ogromne zalety. Jest tańsze, zdrowsze, bardzo ciepłe i efektywne energetycznie, bo potrzebuje mniej energii do ogrzania. Drewno jest też asymilatorem CO2 i dopóki go nie spalimy, to ono będzie dawać efekt odwróconej emisji dwutlenku węgla. Zostanie utworzona spółka przez NFOŚiGW, Lasy Państwowe i Bank Ochrony Środowiska, która będzie budować, a później wynajmować czy sprzedawać nieruchomości. Mam nadzieję, że już w przyszłym roku powstaną pierwsze domy.
Kto będzie prezydentem szczytu klimatycznego w Katowicach?
Na tym etapie były minister Jan Szyszko dostał nominację Grupy Wschodnioeuropejskiej ONZ do przewodniczenia obradom COP24 w Katowicach. Są dyskusje nad tym, kim będzie negocjator. Prezydent ma być obiektywny dla wszystkich, prowadzić konferencję. Jednak Polska będzie też uczestnikiem rozmów na szczycie, więc powinna mieć swojego negocjatora. Po redukcji wiceministrów nastąpiła zmiana, bo wiceminister Paweł Sałek był naszym pełnomocnikiem. Nie chcę jeszcze wyrokować, przymiarki są już czynione.
Jest kilka funkcji związanych z tą konferencją. Za organizację odpowiada minister środowiska i to on stoi na czele polskiej delegacji. Chcemy, aby szczyt zakończył się pełnym sukcesem Polski oraz przyjęciem pełnego pakietu wdrażającego Porozumienie paryskie.