Pierwszy wiceprzewodniczący łódzkiej Solidarności wspominał, że to zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy został skazany na 4,5 roku, a potem wyrok podwyższono do 6 lat więzienia, zaczął przeczuwać, że komuniści są na równi pochyłej.

Reklama

Represje w stanie wojennym

Kiedy w pierwszych dniach stanu wojennego skazano mnie na wieloletnie więzienie, a grożono mi przecież karą śmierci, to nie wierzyłem w mój tak długi pobyt w zakładzie karnym i wówczas zdałem sobie sprawę, że to musi się przesunąć w drugą stronę, bo Polacy nie zapomną jednak solidarościwego oddechu wolności, którego doświadczyli przez te 16 miesięcy 1980 i 1981 roku - wspominał Jerzy Kropiwnicki.

Potem coraz bardziej się w swoich nadziejach upewniałem. Przecież znałem historię PRL i widząc, jak władza - pod naciskiem czynników zewnętrznych, pod naciskiem naszego papieża Jana Pawła II, pod naciskiem Kościoła - stopniowo ustępuje, rozluźnia represje, zasądza coraz niższe wyroki i coraz bardziej oszukuje w oficjalnych oświadczeniach. Wtedy było już jasne, że w środowisku komunistów też muszą być zmiany - tłumaczył.

Zwłaszcza że Związek Sowiecki przecenił swoje siły, zarówno jeśli chodzi o możliwość utrzymania Afganistanu, jak i sprostaniu wyzwań po uruchomieniu przez Stany Zjednoczone orbitalnego programu gwiezdne wojny, co spowodowało wciągnięcie Moskwy w niekontrolowany, także ekonomicznie, wyścig zbrojeń, doprowadzając Kreml do finansowej ruiny - przypomniał Kropiwnicki. Amerykańskie "gwiezdne wojny" to był gwóźdź do trumny komunizmu i w Polsce i w Rosji - podkreślił.

Reklama

Komunistyczny reżim

Przedtem jednak całe miliony Polaków były zastraszane przez komunistyczny reżim i oszukiwane przez partyjną propagandę. Przekazywana powszechnie teza, że stan wojenny skończył się w roku 1983 to kłamstwo - powiedział. Nadal przecież demonstracje były rozpędzanie przy użyciu siły, nadal za druk ulotek groził sąd, nadal siedziałem w więzieniu - argumentował. Trzeba odróżniać język partyjnej propagandy od stanu rzeczywistości - podkreślił.

Szczególnie cyniczna do gruntu jest teza, że stan wojenny był wstępem do Okrągłego Stołu - powiedział Kropiwnicki. Chyba że chodziło o to, żeby dogadały się elity, które później uniemożliwiły rozliczenie stanu wojennego - zaznaczył. Dodał, że czym więcej lat mija od stanu wojennego, tym głośniej komuniści i postkomuniści bronią zasadności jego wprowadzenia. Mają powody żeby świętować, w końcu komuna dzięki temu zachowała swoją władzę, ale nawet - można rzec - odtworzyła ją po roku 1989 - powiedział.

Adam Michnik na świeczniku

Pytany przez PAP o niedawno pokazane w TVP archiwalne nagrania, na których widać więźnia politycznego z czasów PRL Adama Michnika wdzięczącego się do Wojciecha Jaruzelskiego - architekta stanu wojennego, Kropiwnicki odparł, że jest oburzony postępowaniem redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Ujawnione postępowanie Adama Michnika, starannie budującego swój wizerunek naczelnego opozycjonisty PRL, jest obrzydliwe - podsumował.

Jerzy Kropiwnicki urodził w 5 lipca 1945 roku w Częstochowie. Ukończył handel zagraniczny w warszawskiej SGPiS. Pracował na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego i tam też zakładał Solidarność. Został jej pierwszym wiceprzewodniczącym w regionie. Był działaczem opozycji niepodległościowej w PRL.

W stanie wojennym skazano go na 6 lat więzienia, skąd na mocy amnestii wyszedł w 1984 r. Jerzy Kropiwnicki z Grzegorzem Palką i Andrzejem Słowikiem kierował podziemnymi strukturami łódzkiej Solidarności.

Po 1989 r. trzykrotnie sprawował urząd ministra, m.in. kierował resortem pracy w gabinecie Jana Olszewskiego. Od 2002 r. do 2010 r. był prezydentem Łodzi. Obecnie jest członkiem Rady Polityki Pieniężnej.

Jerzego Kropiwnickiego odznaczono m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyżem Wolności i Solidarności.