Odpowiednia diagnoza to podstawa, od której powinno się zaczynać leczenie. Przewidywanie zdarzeń rynkowych i pozostawianie w budżecie rezerwy na możliwe awarie to cechy dobrego menedżera. Szybka reakcja na potrzeby klienta pozwala firmie wyrobić sobie przewagę nad konkurencją, a analiza statystyczna zachowań społecznych może pomóc rządzącym lepiej planować wydatki i wspierać najbardziej potrzebujących obywateli.

Reklama

Te wszystkie zadania może wprawdzie wykonywać sztab doświadczonych ekspertów, ale człowiek – choćby poświęcił na to lata – nie przyswoi sobie tylu treści i danych, ile w krótkim czasie przetworzy maszyna wspomagana tzw. sztuczną inteligencją (SI).

Maszyna dąży do określonego celu w oparciu o udostępnione dane. Nie zważa na poprawność polityczną, uczucia mniejszości i oskarżenia o dyskryminację

SI ma być rewolucją porównywalną do wynalezienia elektryczności. Ma zmienić nasze życie na lepsze i gwałtownie przyspieszyć rozwój cywilizacji. Tak przynajmniej przekonują informacje prasowe publikowane przez liczne agencje marketingowe. Tyle że wiele firm już od lat wykorzystuje systemy wspomagane SI, a efekty bywają opłakane. Co rusz słychać doniesienia o tym, jak algorytmy w mediach społecznościowych dyskryminują treści przedstawiające mniejszości etniczne oraz promują materiały kontrowersyjne zamiast rzetelnych i sprawdzonych faktów. Maszyny mają też dyskryminować kobiety na rynku pracy, a w Stanach Zjednoczonych – prowadzić do niesłusznego osadzania Afroamerykanów w więzieniach i odbierania biedniejszym rodzinom dzieci.
Reklama