Myślę, że dla nas, Polaków najlepszym i najprostszym kryterium oceny sytuacji, w jakiej znajduje się Polska, jest to, jak szybko doganiamy najlepszych, czyli Zachód pod względem poziomu życia. Z tym wiąże się także autorytet, reputacja i siła Polski w świecie. Dystans można nadrabiać wolno lub szybko. Wszystko zależy od tego, jakie warunki dla pracujących, gospodarujących ludzi w Polsce będziemy tworzyć.

Reklama

Niedobrze jest, jeżeli ludzie opisują rzeczywistość i podejmują decyzję według swojego widzimisię. Lepszym sposobem jest empiryczne porównanie. I to porównanie z liderami w poszczególnych dziedzinach, a nie maruderami. W porównaniu z maruderami, np. Koreą Północną, jesteśmy krainą szczęśliwości. W porównaniu z Koreą Południową, delikatnie mówiąc, wygląda to już różnie. Polacy mają skłonność do narzekania i krytyka sama w sobie nie musi być niczym złym. Gorzej, jeżeli z tego powodu nie zdajemy sobie sprawy z własnych atutów. A nie jest tak, że mamy tylko słabe strony. Przede wszystkim po 1989 roku Polska ogromnie otworzyła się na świat.

Na przykład w 1989 roku udział eksportu i importu w PKB wynosił ok. 30 proc. Teraz wynosi ponad 70 proc. Co się z tym wiąże? Nasze towary trafiają nie tylko na Wschód, ale przede wszystkim na Zachód. A my mamy jako konsumenci i jako przedsiębiorcy kontakt z towarami i usługami z zewnątrz. Importowane dobra nie służą tylko konsumpcji. Zwiększają także konkurencję i są nośnikami informacji. Jakie ma to praktyczne efekty, można zrozumieć, gdy porówna się jakość polskich produktów 20 lat temu i obecnie. Dokonała się ogromna pozytywna zmiana technologiczna i jakościowa polskiej gospodarki.

To otwarcie na świat było otwarciem nie tylko w dziedzinie handlu, ale też finansów. Możemy korzystać z zewnętrznego kapitału, zewnętrznych instytucji finansowych. Obecność w międzynarodowym obiegu finansowym ma też inny aspekt, który potraktować można jak wadę, ale lepiej jako wyzwanie. Światowe rynki finansowe bardzo nas bowiem "pilnują". Jeżeli polityka gospodarcza, i nie tylko gospodarcza, byłaby zła, na pewno spotkałoby się to z ich reakcją. Warto przyjrzeć się, jak światowe rynki finansowe zareagowały na to, co Rosja robi w Gruzji. Rosyjska giełda zanotowała duże spadki. Otwarcie na świat to także oczywiście zwielokrotnione kontakty międzyludzkie - od turystycznych przez emigrację zarobkową do kontaktów zawodowych. To też wpływa na podniesienie standardów życia, pracy, zarządzania. Polska powinna być więc zainteresowana dalszą liberalizacją światowego handlu.

Po 1989 roku dokonała się ogromna zmiana własnościowa. Większość gospodarki jest już w rękach prywatnych. Choć nie jest to jeszcze proces zakończony. To powinno być traktowane jako kolejne zadanie. Dalsza prywatyzacja z jednej strony zwiększy efektywność naszej gospodarki, a z drugiej pomoże w oczyszczeniu polityki ze związków z gospodarką. To posłuży i gospodarce, i polityce.

Wciąż rozwija się w Polsce demokracja, funkcjonuje podział władz. Stan polskiej polityki nie jest idealny, ale jednak nie poszliśmy taką drogą, jak np. Rosja. Doszło do bardzo pozytywnej transformacji i rozwoju mediów. Są różnorodne, konkurencyjne i dzięki temu mają pozytywny udział w przybliżaniu społeczeństwu, a więc najwyższej władzy w demokracji, zagadnień gospodarki rynkowej. To bardzo ważne w Polsce, gdzie przez ponad pół wieku dominowała gospodarka nakazowo-rozdzielcza.

Podstawową słabością Polski jest stan infrastruktury. Zdecydował o tym nie tyle brak pieniędzy, co brak ciągłości. Każdy kolejny rząd próbował realizować własną koncepcję. Jedyna nadzieja w tym, że poziom zaniedbań w tej dziedzinie osiągnął już taki pułap, że teraz może być już tylko lepiej. Pozostaje tylko pytanie - jak szybko?

Reklama

Mimo że, statystycznie rzecz biorąc, mamy w Polsce wielu naukowców i studentów, to z nauką polską nie jest najlepiej. Są dziedziny, gdzie mamy znakomite osiągnięcia, ale generalnie bardzo wiele zostało do zrobienia. I nie jest to tylko kwestia dofinansowania nauki. Potrzebna jest realna reforma uniwersytetów, tak by bardziej przypominały współczesne amerykańskie, a średniowieczne. Usprawnień wymaga wymiar sprawiedliwości. Przed 1989 r. był instrumentem w rękach władzy. Od tego czasu zaszły przełomowe zmiany. Ale to za mało. Sądy są dziś na szczęście niezawisłe, ale powinny być daleko bardziej efektywne.

Przewlekłość postępowań sądowych to z jednej strony bariera rozwoju gospodarki, a z drugiej znacznie obniża jakość życia w Polsce. Czasem powoduje naruszenia praw człowieka. Poprawa tego stanu rzeczy to również nie jest kwestia zwiększonej ilości środków z budżetu. Kluczem jest poprawa organizacji. I tego opinia publiczna musi domagać się od środowiska sędziowskiego, które jest niezależne. Z niezależnością powinna wiązać się odpowiedzialność za jakość wykonywanej pracy. Zmiany konieczne są również w prokuraturze. Nie powinny ograniczać się tylko do rozdzielenia funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. To dopiero początek drogi, a może nawet nie jest to właściwa odpowiedź. Trzeba wyznaczyć sobie cel - prokurator powinien mieć większą autonomię, ale powinien też być skuteczniej rozliczany z efektów swojej pracy.

Nie możemy godzić się z tym, że w Polsce pracuje tylko około 57 proc. zdolnych do pracy. To nie tylko nieefektywne, ale też niemoralne. Przecież ta statystyka pokazuje, że mniej więcej jeden pracujący Polak ma na utrzymaniu jednego, który nie pracuje, mimo że jest zdolny do pracy. To efekt rozwiązań, które ponad milion osób zachęcają do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę. To wiąże się też z wysokimi wydatkami socjalnymi, które z kolei podwyższają koszty pracy. W tej sytuacji przedsiębiorstwa są mniej zainteresowane i mniej zdolne, żeby zatrudniać nowych pracowników. Mam nadzieję, że obecna władza wreszcie to wyeliminuje.

Trzeba wzmacniać wszystkie segmenty państwa, które patrzą całościowo na polską gospodarkę, jak Ministerstwo Finansów, czy Narodowy Bank Polski oraz te, które zajmują się analizą skutków decyzji polityków, zanim te decyzje zostaną podjęte. Na razie państwowe komórki analityczne są w Polsce w dużej mierze martwe. Nikt w Sejmie nie bada na przykład skutków regulacji. Trzeba też wzmocnić instytucje społeczeństwa obywatelskiego. Naciski opinii publicznej, które na pierwszy rzut oka wydają się bezowocne, to często jedyna szansa, żeby coś zmienić. Z uznaniem śledzę rolę mediów, gdy optują za racjonalnymi decyzjami gospodarczymi. Ale media to nie wszystko. Powinno być też więcej organizacji pozarządowych, w tym szczególnie eksperckich. Potrzeba nam więcej samoorganizowania się. Nie możemy być jedynie klientami państwa. Dzięki działalności społecznej można rozwiązać wiele problemów, z którymi nie radzi sobie państwo. W porównaniu do rozwiniętych demokracji pozostało nam jeszcze w tej dziedzinie wiele do zrobienia.

Przyszłość zależy od tego, jak wykorzystamy nasze atuty i jaką znajdziemy odpowiedź na nasze słabości. Do tego potrzeba dobrych decyzji i wyborów politycznych. A nie są one możliwe bez dobrze poinformowanego i aktywnego społeczeństwa obywatelskiego. Jesteśmy wolnym krajem, mamy więc ogromne szanse. Jeśli ich nie wykorzystamy, Polska zamiast szybko doganiać Zachód, będzie pełzać z tyłu.