Najważniejszy dzień w mojej pracy w Ministerstwie Skarbu to ten, w którym podpisaliśmy umowę z Eureko w sprawie PZU SA. Odzyskaliśmy kontrolę nad strategiczną dla Polski firmą ubezpieczeniową, umożliwiając jej dalszy rozwój i debiut giełdowy w 2010 roku. Porozumienie jest wiec zgodne ze strategicznym celem ministerstwa Skarbu Państwa budowy silnej pozycji polskiego sektora finansowego. Zakończenie trwającego 10 lat konfliktu, z którym nie radziły sobie poprzednie rządy, oznacza też wzmocnienie dobrej reputacji Polski jako rzetelnego partnera w międzynarodowych relacjach gospodarczych, a przede wszystkim uchronienie naszego kraju przed wypłatą Eureko olbrzymiego odszkodowania, szacowanego na ponad 36 miliardów zł. Podpisując umowę z Eureko miałem ochotę krzyknąć - Eureka, uratowaliśmy 36 miliardów!
Prywatyzacja, cel wart milardy
Czuję się Ministrem Skarbu, ale i Prywatyzacji. Dlatego moim drugim, najważniejszym sukcesem jest odblokowanie i znaczne przyspieszenie prywatyzacji, której praktycznie nie było w momencie, gdy obejmowałem resort. Przygotowany w ministerstwie i ogłoszony 22 kwietnia 2008 roku Plan Prywatyzacji na lata 2008-2011, który konsekwentnie wprowadzamy w życie od 18 miesięcy, obejmuje ponad 800 spółek i jest pierwszym tak spójnym i kompleksowym programem. Do tej pory resort Skarbu Państwa rozpoczął 680 prywatyzacji i zakończył 173 projekty. Przeprowadziliśmy 114 komercjalizacji i 17 komunalizacji. Od początku kadencji zostały sprzedane 74 "resztówki" - niewielkie udziały Skarbu Państwa w spółkach, warte często wielkie pieniądze. Reagując na potrzeby budżetowe spowodowane kryzysem, przygotowaliśmy aktualizację programu prywatyzacji, w ramach której przychody w latach 2009-2010 planowane są w ujęciu 18-miesięcy na ponad 36 mld zł.
14 milardów dla spółek, giełdy...
Za wielki sukces uważam debiuty spółek Skarbu Państwa na warszawskiej giełdzie. W ciągu dwóch lat udało nam się, mimo kryzysu, przeprowadzić pięć nowych emisji uzyskując dla polskich przedsiębiorstw z rynku kapitałowego 14 mld zł. W 2008 roku, w epicentrum kryzysu, udało się umieścić na Giełdzie Papierów Wartościowych Zakłady Azotowe w Tarnowie i Eneę, która na niestabilnym rynku finansowym pozyskała 2 mld zł i było to największe IPO (Pierwsza Oferta Publiczna) na świecie w ciągu poprzedzającego je półrocza. W czerwcu 2009 roku popierany przez całą załogę debiut LW Bogdanka, pierwszej kopalni węgla, przełamał tendencje spadkowe na GPW, a przeprowadzone w tym miesiącu dwie wielkie emisje, PKO BP i PGE, były ogromnym sukcesem, zauważonym w całej Europie.
PKO pozyskało z giełdy 5 mld zł, a PGE 6 mld zł, w największej tegorocznej ofercie publicznej w Europie. Te pieniądze są także dla nas wszystkich jako konsumentów - bo dają nam nowe linie kredytowe i modernizują wytwarzanie energii elektrycznej. Dlaczego ministerstwo Skarbu Państwa traktuje wszystkie przeprowadzone debiuty jako wielki sukces? Obok zapewnienia przychodów do budżetu, naszym priorytetem jest przede wszystkim modernizacja i rozwój polskich spółek na konkurencyjnym rynku. Pozyskane na Giełdzie Papierów Wartościowych środki budują ich wartość i umożliwiają niezbędne inwestycje.
Prywatyzacja ma być dla ludzi
Zrealizowane w czasie dwóch lat przychody z prywatyzacji to 8,7 mld zł, włączając dochody ze sprzedaży praw poboru do akcji PKO BP i anulowania opcji sprzedaży Unicredit akcji Pekao. W tym samym czasie dochody z dywidend zostały zapewnione na poziomie 10,4 mld zł.
To ogromne liczby, będące alternatywą dla podwyżek podatków i obarczania przyszłych pokoleń spłatą długu publicznego.
Jednak to nie przychody są najważniejsze. Wychodzę z założenia, że prawdziwym skarbem państwa są ludzie, a nie nadzorowane spółki.
Dlatego prywatyzacja ma być dla ludzi - ma być dla nich korzystna. Bo im więcej własności prywatnej w gospodarce, tym mocniejsza gospodarka i wyższy poziom życia. Prywatyzacja jest dla pracowników i społeczności lokalnych, bo to oni na niej zyskują. Prywatyzacja ma być też dla ludzi dostępna - dzięki giełdzie i otwarciu na przykład na grupy producenckie w sektorze rolno-spożywczym. Kontynuowanie prywatyzacji jest wreszcie elementem dokończenia transformacji w Polsce.
Więcej gazu
Bardzo ważnym wydarzeniem w czasie dwóch lat mojego resortu było doprowadzenie do podpisania między PGNiG i Qatargas 20-letniej umowy na dostawy skroplonego gazu z Kataru. Jednocześnie rozpoczęła się realizacja jednej z największych inwestycji infrastrukturalnych w Polsce, budowa gazoportu LNG w Świnoujściu. Umowa gazowa, jako pierwszy od czasu "kontraktu Jamalskiego" długoterminowy kontrakt, znacznie zwiększa bezpieczeństwo energetyczne Polski i jest milowym krokiem w stronę niezbędnej dywersyfikacji. To jest bardzo korzystny kontrakt, wbrew opinii publicysty jednej z gazet, z którą polemizował zresztą także dziennikarz tej samej gazety, zajmujący się gazem.
Ministerialne okno na świat
Po raz pierwszy resort Skarbu otwiera się na inwestorów. Bo prywatyzacja to sprzedający i kupujący, którym na szczęście nie mogę wydawać poleceń. Tak jak minister sportu nie ustala wyników meczów. Dlatego wprowadziliśmy zasadę otwartości na inwestorów, uruchamiając Centrum Relacji Inwestorskich oraz stronę www dla inwestorów, bo chcemy mieć tak profesjonalne relacje z inwestorami jak spółki giełdowe. Zorganizowaliśmy m.in. spotkania z funduszami OFE i Private Equity, Domami Maklerskimi, kancelariami prawnymi oraz tzw. roadshows w Londynie, krajach arabskich, Japonii i Singapurze.
Widziałem efekty tej otwartości, gdy na spotkaniu z funduszami private equity ich przedstawiciel chwalił nas za otwarcie i dostrzeżenie tych funduszy, a podczas spotkania w Londynie w środku kryzysu zarządzający jednym z największych tzw. funduszy "suwerennych" na świecie był zszokowany unikalnością oferty prywatyzacyjnej na taką skalę.
"Prywatyzacja dla ludzi" musi być także dla nich zrozumiała. Dlatego stawiamy na przejrzystość (publikując karty prywatyzacyjne spółek i konkursy do rad nadzorczych na stronie MSP) i edukację ekonomiczną. Wspieramy organizacje pozarządowe - w kończącym się projekcie Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości na temat prywatyzacji wzięło udział 80 tys. uczniów! Na jednym ze spotkań usłyszałem najmądrzejszy argument za prywatyzacją: różnicę między własnością państwową a prywatną najlepiej widać na przykładzie warszawskiego Dworca Centralnego i sąsiadujących z nim Złotych Tarasów.
Zdobywamy miliardy, cierpimy za miliony
Dziennikarze mówią mi, że Minister Skarbu to jeden z najtrudniejszych zawodów świata. Nie udało nam się uratować Stoczni. Być może powinienem ogłosić upadłość stoczni w dniu objęcia urzędu. Wskazywały na to wszystkie wyniki finansowe i byłoby to politycznie sprytniejsze. Ale zrobiliśmy dla stoczni wszystko, co potrafiliśmy: podtrzymaliśmy produkcję aż do momentu, gdy udało nam się zawrzeć kompromis z Komisją Europejską i stoczniowcami (dając im czas i pieniądze na nowy start). Zrobiliśmy też wszystko co było możliwe, aby znaleźć inwestora - paradoksalnie widać to w osławionych stenogramach. Wszystko to działo się w warunkach kryzysu i ogromnych długów stoczni. Ostatecznie jednak się nie udało i to jest moja porażka, choć mam wrażenie, że w projektach Eureko i prywatyzacji zdobywamy dla Polski miliardy, a słynny stoczniowy inwestor nie zapłacił nam kilkuset milionów.
Chciałbym, aby w ciągu dwóch lat działania Ministerstwa Skarbu udało się zrobić jeszcze więcej. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że pół roku po zmianie rządu, który to czas był potrzebny na przeprowadzenie przygotowań do zaoferowania spółek inwestorom, pojawiły się pierwsze symptomy kryzysu, który zablokował transakcje na osiem miesięcy, a weto Prezydenta zablokowało ustawę o prywatyzacji i komercjalizacji, uważam, że zrobiliśmy dużo. Niestety101 prywatyzacji zakończyło się bez znalezienia inwestora z powodu zbyt niskiej wyceny. W 75 proc. przypadków proponowano nam cenę na poziomie 25 - 40 proc. wartości. W listopadzie 2007 roku zastaliśmy brak przygotowanych transakcji i resort nie przygotowany organizacyjnie - ci, którzy chcieli prywatyzować, odeszli - a przede wszystkim ustawodawstwo blokujące prywatyzację. Uważam, że uruchomienie prywatyzacji na taką skalę jest sporym osiągnięciem, którego efekty będziemy obserwować przez kolejne dwa lata.
"Nie udało nam się uratować Stoczni. Być może powinienem ogłosić upadłość stoczni w dniu objęcia urzędu. Wskazywały na to wszystkie wyniki finansowe i byłoby to politycznie sprytniejsze - pisze minister skarbu Aleksander Grad w "DZIENNIKU Gazecie Prawnej".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama