Oceniając stan bezpieczeństwa energetycznego można stwierdzić, iż najlepszą sytuację mamy w odniesieniu do paliw płynnych. Dostawy ropy naftowej tranzytowym rurociągiem Przyjaźń (zaopatruje polskie i niemieckie rafinerie) oraz infrastruktura przesyłowa (naftoport oraz rozbudowywana aktualnie krajowa sieć rurociągów) zapewniają ciągłość dostaw produktów naftowych. Dodatkowym zabezpieczeniem jest posiadanie - podobnie jak w innych krajach UE - zapasów paliw pokrywających 90-dniowe zużycie.

Reklama

Krytycznie - ale bez tak często pojawiającej się przesady - należy ocenić poziom bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego. Ze względu na wielkość udokumentowanych krajowych zasobów, a także nieuchronnie rosnące zużycie nie mamy szans na zmniejszenie importu. Nie powinniśmy być jednak uzależnieni od odstaw z jednego kierunku, z Rosji. Polska importuje stamtąd aż 65 proc. zużywanego gazu, dla porównania w krajach starej UE ten udział wynosi 25 proc.

Dlatego też należy podjąć skuteczne działania w zakresie dywersyfikacji dostaw, budowy transgranicznych połączeń z krajami ościennymi oraz rozbudową podziemnych magazynów gazu. Niestety, realna poprawa tej sytuacji - pomimo wielokrotnie powtarzanych deklaracji - jak do tej pory nie nastąpiła. Mam jednak nadzieję, iż możliwe będzie wreszcie sfinalizowanie budowy gazociągu Baltic Pipe z Danii, co umożliwi dostawy gazu norweskiego.

Najgorszą sytuację mamy w elektroenergetyce. Niestety, w perspektywie kilku lat groźba braku ciągłości dostaw energii wydaje się całkowicie realna. I trzeba mieć świadomość, iż ta sytuacja jest po części wynikiem braku racjonalnych reform w tym sektorze, a także uwarunkowań związanych z koniecznością przestrzegania bardziej restrykcyjnych norm środowiskowych. Polska elektroenergetyka w przeważającej części jest przestarzała. Stan techniki rodzimej elektroenergetyki należy uznać za katastrofalny.

Mamy również przestarzałą sieć przesyłową, która na dodatek nie zabezpiecza w wystarczającym stopniu dostaw energii elektrycznej w północno-wschodniej części naszego kraju. Tak więc w elektroenergetyce priorytetem muszą być inwestycje. Dodatkowym wyzwaniem dla naszej elektroenergetyki jest przyjęcie przez UE programu redukcji emisji CO2.

Biorąc pod uwagę wszystkie te uwarunkowania, powinniśmy założyć, iż w przyszłości część energii w Polsce będzie produkowana w elektrowniach jądrowych czy też zasilanych gazem ziemnym. Realnie patrząc elektrownia atomowa w Polsce może powstać za 10-12 lat. Wspierać powinniśmy również rozwój tzw. czystych technologii węglowych.

Jak uzdrowić fatalną sytuację w polskiej elektroenergetyce? Powinniśmy odejść od tego sposobu myślenia, że tylko własność państwowa zapewnia bezpieczeństwo. Nic bardziej błędnego. Państwo powinno ograniczyć się do funkcji regulacyjnej. Prywatyzacja i związany z tym dostęp do kapitału powinny w efekcie dać szybki wzrost koniecznych w branży inwestycji. Własność państwowa powinna zostać ograniczona do sfery podstawowej infrastruktury przesyłu (ropa, gaz, energia elektryczna). Powinien w ten sposób zostać zagwarantowany równoprawny dostęp do infrastruktury konkurujących ze sobą na rynku prywatnych podmiotów.