Przez ostatnie kilkanaście lat wytrwale przekształcaliśmy świat w laboratorium instytucjonalnej prężności.
Mieliśmy kryzysy finansowy, zadłużeniowy i migracyjny. Mamy atak Rosji na Ukrainę i wynikający z niego bezprecedensowy kryzys bezpieczeństwa. Mieliśmy również – czy ktoś jeszcze pamięta? – pandemię koronawirusa. Ekonomiczna wojna między USA a Chinami nabiera tempa, zaś inflacja wbija kolejny gwóźdź do trumny zachodniej klasy średniej i podcina skrzydła społeczeństwom pracującym przez lata, by do tego elitarnego grona dołączyć.