Krótko mówiąc, byczo jest. Pewno, parę cudów by się jeszcze przydało. Na przykład cud Jednego Okienka. Cud Przejrzystych Przepisów. Cud Niskich Podatków i Wysokich Wpływów do Budżetu. Dziwne też, że nie udało się nic wymodlić w sprawie naszej drużyny piłkarskiej, ale to może kara za grzechy Drzewieckiego i Chlebowskiego.
Warto zauważyć, że cuda spadają na polski rząd mimo dość sceptycznej wobec tego rządu postawy Jasnej Góry i bodaj czy nie sceptycyzmu samej Góry (bo w końcu dlaczego tyle pada?). Mam pewne podejrzenie, że powodzenie naszej władzy kochanej jest wprost związane z oddziaływaniem stojącego przed Pałacem Prezydenckim krzyża. Stanął krzyż, zaczęły się cuda. Jak go wynieść stamtąd chytrze i dokąd, radzi już niemal cała Polska. Głos decydujący radziłbym jednak oddać ministrowi Rostowskiemu.