Jednym z motorów kampanii wyborczej PiS stała się prywatyzacja. W tym tygodniu Jarosław Kaczyński zaatakował plan sprzedaży Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (SPEC). Za 85 proc. udziałów w nim zadłużona Warszawa może dostać nawet 1,5 mld zł. Przetarg jest w toku. Prezes PiS zapowiedział stworzenie ruchu społecznego, który sprzeciwiałby się temu niszczycielskiemu pomysłowi i doprowadził do referendum. PiS ma poparcie SLD. Wspólnie głoszą, że prywatyzacja SPEC oznaczałaby podwyżki cen. Czekamy na dalszy krok i straszenie umierającymi z zimna ludźmi.
Ale SPEC to drobiazg w porównaniu z paliwowym Lotosem. PiS nie ma żadnych wątpliwości – sprzedaż firmy z Pomorza mogłaby być zdradą stanu i Jarosław Kaczyński ma nadzieję, że jeśli do niej dojdzie, zajmą się nią odpowiednie trybunały. Również w tej sprawie partia powołuje ruch społeczny. Jego inauguracja miała miejsce w poniedziałek. Podczas tego wiekopomnego wydarzenia poseł PiS Jacek Kurski mówił o skandalicznych planach, zagrożonym bezpieczeństwie energetycznym, pozbywaniu się krwawicy regionu, ludzi Pomorza. Najbardziej rozbawiła mnie wypowiedź pełnomocnika ruchu Krzysztofa Steckiewicza, który bulwersował się sprzedażą spółki jako Polak, gdańszczanin i kibic sportowy. Tak, wiem, Lotos jest jednym z dużych sponsorów sportu. Czy po prywatyzacji przestanie nim być? Nonsens.
Istotę ostatnich akcji antyprywatyzacyjnych najlepiej oddają słowa Jarosława Kaczyńskiego: „Nie możemy być narodem, który nie ma niczego. Naród, który na własnym terytorium nie ma właściwie żadnych podmiotów gospodarczych jako własnych, jest narodem bardzo słabym”. Ach, ci biedni Amerykanie. Państwo nie ma tam żadnych koncernów paliwowych. Amerykanie nie mają więc niczego. Jakże smutny ich los i straszna bieda.
Chwilami jednak gubię się i nie wiem, czy PiS jest bardziej przeciw prywatyzacji Lotosu, czy sprzedaży go konkretnie Rosjanom, którzy są wśród zainteresowanych. Jeśli to drugie, to ciekaw jestem, co powiedziałby prezes tej partii, gdyby Rosjanie zorganizowali przetarg na jakieś swoje przedsiębiorstwo i od razu zastrzegli: wszyscy, tylko nie Polacy.
Reklama
Niestety temat prywatyzacji wraca przy każdych wyborach. Wcześniej jednak chodziło bardziej o przeszłość i rozliczenie, np. unieważnienie, jak określał to wicepremier i szef LPR Roman Giertych, najbardziej skandalicznych prywatyzacji.
Przy poprzednich wyborach parlamentarnych i prezydenckich wunderwaffe miał być atak na rzekome plany prywatyzacyjne wobec szpitali. Teraz podobną taktykę wybrał były minister środowiska Jan Szyszko, strasząc sprzedażą Lasów Państwowych. Sięgnął przy tym po broń atomową. Zasugerował, że ich prywatyzacji nie chciałby sam Jan Paweł II, który stawał bardzo mocno w obronie polskich lasów. W jaki sposób, trudno dociec. Ale nic to. Ważny jest efekt. W hołdzie polskiemu papieżowi PiS udało się zebrać ponad milion podpisów przeciw prywatyzacji Lasów Państwowych. Prywatyzacji, której nikt nigdy nie zapowiadał.