Czy lewica wraca do politycznej gry? Jeżeli koalicja SLD, SdPl, Demokratów.pl i UP zawarta przed wyborami samorządowymi zostanie przedłużona, a partie nie będą się publicznie kłóciły, to jest na to szansa. Tym bardziej że po wyborach samorządowych inicjatywę na lewicy przejął Marek Borowski, szef SdPl. To on postawił wczoraj warunek politycznego porozumienia PO z centrolewicą w zamian za poparcie Hanny Gronkiewicz-Waltz w drugiej turze wyborów prezydenckich w stolicy.

Reklama

"Naszym celem jest odsunięcie od władzy PiS, Samoobrony i LPR wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe" - mówił lider SdPl. "Jeżeli PO będzie się chciała do tego przyłączyć, to nam ułatwi rozmowy. Gdyby tak się nie stało, Borowski zapowiada rozważenie poparcia dla Kazimierza Marcinkiewicza. "Pod warunkiem, że były premier odejdzie z PiS" - dodaje złośliwie lider SdPl.

Czy Borowski ma szansę na przejęcie przywództwa w całym lewicowym bloku? "Lewica jest spragniona lidera, który poprowadzi ją do zwycięstwa, a Borowski w niedzielny wieczór wyglądał jak zwycięzca" - ocenia w rozmowie w DZIENNIKIEM Marek Dyduch, były sekretarz generalny SLD, który po rozłamie w Sojuszu nazwał Borowskiego podwójnym zdrajcą. "Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby lider SdPl w naturalny sposób przejął przywództwo na lewicy" - dodaje były sekretarz SLD.