Paweł Zalewski na razie studzi nastroje i radzi poczekać na rozwój sytuacji. "Mamy tylko informację, że jest pozew, ale nie wiemy, co w nim jest. Po drugie Trybunał w Strasburgu jeszcze tego pozwu nie przyjął" - tłumaczy poseł PiS.

Ale jednego jest pewien - ta sprawa odbije się międzynarodowym echem. Dotyczy przecież następstw II wojny światowej. Zatem problem jest na poziomie międzypaństowym i tyczy się prawa międzynarodowego. "I dlatego państwo powinno się zaangażować w tę sprawę" - deklaruje. Ale dodaje, że o szczegółach można będzie rozmawiać dopiero, jeśli pozwy będą przyjęte.

Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych uważa, że sprawa roszczeń może, ale wcale nie musi popsuć stosunków między Polską a Niemcami. "Ta sprawa na dziś nie ma takiej dynamiki i takiego rozmiaru. Ale wyobrażam sobie, że ta sprawa może się rozwinąć w coś bardzo poważnego" - przyznaje. Wtedy trzeba będzie rozwiązać problem na poziomie władz.

Zalewski liczy jednak, że Trybunał odrzuci pozwy Powiernictwa. Tym bardziej że niemiecki rząd nie popiera tych roszczeń. "To jest istotna przesłanka dla Strasburga" - podkreśla. "Mam nadzieję, że Trybunał podejmie słuszną decyzję, zgodną z prawem" - podsumowuje Zalewski.

Powiernictwo pruskie złożyło do Trybunału w Strasburgu pozew, w którym domaga się zwrotu majątków, które na zmieniach zachodnich zostawili wysiedlani po II wojnie światowej Niemcy. Ale ta prywatna spółka jest osamotniona w swych żądaniach. Bo nie popiera ich ani niemiecki rząd, ani Związek Wypędzonych Eriki Steinbach.