W deklaracji liderzy partii podkreślili w imieniu swoich ugrupowań, że "świadomi konieczności przeprowadzenia głębokich zmian w naszym mieście zawieramy porozumienie, któremu przyświeca ważny cel - wspólna praca na rzecz Łodzi i jej mieszkańców". Zaznaczyli, że pomimo oczywistych różnic wartością nadrzędną, która ich łączy jest "dążenie do zmiany naszego miasta dla dobra obecnych i przyszłych pokoleń".
"Naszym obowiązkiem jest doprowadzić do rozwiązania palących problemów poprzez opracowanie i wdrożenie działań, które pozwolą stać się Łodzi miastem przyjaznym i nowoczesnym" - głosi deklaracja, którą na wspólnej konferencji prasowej w siedzibie PO odczytał lider łódzkiego PiS Jarosław Jagiełło.
Wśród pięciu najpilniejszych problemów, które wymagają rozwiązania, liderzy partii wymieniają: czystość miasta, program rewitalizacji centrum Łodzi, poprawę jakości łódzkiego transportu publicznego, zmiany w łódzkiej edukacji oraz bezpieczeństwo mieszkańców.
"Dla dobra Łodzi i przyszłych inwestycji, które pomogą mieszkańcom Łodzi lepiej i godniej żyć, warto zawrzeć takie porozumienie ponad podziałami" - powiedział lider PO w Łódzkiem, poseł Andrzej Biernat. Przyznał, że jest to deklaracja, która ma pomóc zarządowi miasta w tym, żeby rozwiązywać bieżące i przyszłościowe problemy Łodzi. "Dlatego uważamy, że takie porozumienie dwóch najsilniejszych partii w regionie i kraju daje gwarancję realizacji wielu planów, przez które dotychczas Łódź nie mogła przebrnąć" - dodał Biernat.
Jagiełło zaznaczył, że dla niego i PiS była to "naturalna kolej rzeczy" po tym, jak przed II turą wyborów prezydenta Łodzi PiS poparło kandydatkę PO Hannę Zdanowską.
Bierant przypomniał natomiast, że PO ma absolutną większość w łódzkiej Radzie Miejskiej (23 na 43 radnych - PAP) i mogłaby sama rządzić i ponosić odpowiedzialność. "Ale te nadrzędne cele przyświecają nam, żeby zrobić jak najszerszą koalicję dla ich realizacji" - dodał.
Lider łódzkiego PiS przyznał, że kandydatura Krzysztofa Piątkowskiego na wiceprezydenta Łodzi była konsultowana z władzami partii, ale nie konsultował natomiast decyzji o koalicji w radzie miejskiej. Według Jagiełły statut PiS nie nakłada na prezesa władz okręgowych partii obowiązku konsultowania takich działań z władzami krajowymi.
"W związku z tym, że konsultacje nie musiały mieć miejsca, to ich nie było" - powiedział Jagiełło. Także Bierant podkreślił, że nie konsultował decyzji o koalicji z krajowymi władzami PO.
Po poparciu lokalnych władz PiS dla Zdanowskiej w II turze wyborów w mediach pojawiły się informacje, że kierownictwo PiS rozważa ukaranie szefa łódzkich struktur. Jagiełło zaprzeczył temu w poniedziałek i podkreślił, że nikt z liderów partii "nie zwrócił się do niego ze słowami dezaprobaty czy nagany dla tych działań".
Przyznał, że w ciągu ostatnich tygodni nie rozmawiał z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, ale - w jego ocenie - gdyby chciał on "wykazać swoją dezaprobatę dla tego działania, które podjąłem, na pewno by to zrobił". Pytany przez dziennikarzy Jagiełło zapewnił, że nie ma zamiaru przechodzić do nowego ugrupowania Polska Jest Najważniejsza. Zaznaczył, że nawet jeżeli nie znajdzie się na listach PiS przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, to i tak pozostanie w partii.
Podpisana w poniedziałek deklaracja nie zawiera szczegółów dotyczących współpracy w łódzkiej radzie miejskiej. Jagiełło przyznał jednak, że liczy, iż każdy projekt uchwały wychodzący z zarządu miasta - czy to autorstwa PO, czy przedstawiciela PiS - będzie mógł liczyć na poparcie radnych obu ugrupowań. Liderzy obu partii liczą, że koalicja przetrwa całą kadencję.
Wybory do Rady Miejskiej Łodzi wygrała PO, która ma w samorządzie 23 radnych spośród 43. PiS wprowadził 9 radnych, SLD zdobył 11 mandatów.