"Podmioty deweloperskie zawierają umowy z nabywcami mieszkań lub domów w oparciu o zwykłą umowę cywilno-prawną, co powoduje, że w sytuacji upadłości takiego podmiotu, klient jest na końcu kolejki (do odzyskania pieniędzy-PAP)" - tak potrzebę ustawy uzasadnił w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Bogusław Kowalski.

Reklama

"W sytuacji upadłości deweloperskiej zaspokajane są interesy Skarbu Państwa, banków, pracowników, a dla tych, co wyłożyli pieniądze na inwestycję, najczęściej brakuje już jakiejkolwiek rekompensaty" - dodał.

Kowalski zaznaczył, że projekt PiS wypełnia istotną lukę prawną. Jak tłumaczył, poza prawem spółdzielczym, "które w jakimś zakresie chroni interesy nabywców mieszkań od spółdzielni", nie ma osobnych regulacji chroniących osoby kupujące mieszkania od deweloperów.

Jak zaznaczył, projekt zakłada pełną ochronę nabywców: ich umowy z deweloperami miałyby być zawierane w formie aktu notarialnego, a w przypadku upadłości dewelopera, należności nabywców miałyby być zaspokajane jako jedne z pierwszych. Syndyk, po upadłości dewelopera, miałby obowiązek kontynuacji budowy - chyba, że nie leżałoby to w interesie nabywców - a po jej ukończeniu przeniesienia na nich prawa własności do lokali wyłączonych z masy upadłości.

Kowalski podkreślił, że PiS jest otwarte na rozmowę o wszystkich szczegółach projektu. "Chcemy uzyskać ponadpartyjny konsensus" - zapewnił.

"To koniec z krzywdą ludzi, którzy dorobek swojego życia tracili przez poczynania nierzetelnych deweloperów" - podsumował inny poseł PiS, Andrzej Adamczyk.



Reklama

Kowalski przypomniał ponadto, że w sierpniu 2010 roku Trybunał Konstytucyjny zasygnalizował Sejmowi i rządowi potrzebę podjęcia inicjatywy ustawodawczej w celu uregulowania stosunków między stronami umowy deweloperskiej tak, aby zapewnić ochronę praw nabywców mieszkań. Jak dodał, niestety nie ma żadnej informacji, że jest przygotowywany jakikolwiek projekt rządowy w tej sprawie.

Jednak Lidia Staroń (PO) odnosząc się do inicjatywy PiS w czwartkowej rozmowie z PAP powiedziała, że w Sejmie znajduje się już projekt zmieniający m.in. przepisy o spółdzielniach mieszkaniowych, który reguluje kwestię umów zawieranych przez nabywców z deweloperami budującymi domy wielorodzinne. Jak powiedziała, byłyby one wzorowane na umowach o budowę mieszkań zawieranych ze spółdzielniami, bo takie rozwiązanie daje podstawę do roszczeń w przypadku upadłości dewelopera lub jego wycofania się z projektu.

Staroń zaznaczyła, że projekt autorstwa PO jest już po pierwszym czytaniu w Sejmie i w lipcu, sierpniu zapewne wejdzie w życie. Dodała też, że będzie on dotyczył ok. 90 proc. umów deweloperskich. Staroń powiedziała, że PO przygotowuje też projekt dotyczący m.in. umów o budowę domów jednorodzinnych.

Jak podkreślono w sierpniowym orzeczeniu TK, Polska jest obecnie jednym z ostatnich krajów Unii Europejskiej, w których relacja między klientem a deweloperem nie jest regulowana żadnymi przepisami.

W większości państw Unii - czytamy w orzeczeniu - prawo chroni klientów firm deweloperskich. We Francji już od 1954 r. obowiązuje regulacja, zgodnie z którą deweloper może finansować inwestycję ze środków klientów po uprzednim przeniesieniu na nich udziału we własności gruntu, na którym ma powstać inwestycja. W Niemczech deweloperowi wolno przyjmować zaliczki tylko wraz z postępem inwestycji. Klienci wpłacają pieniądze na rachunek powierniczy w banku, a dzięki gwarancji bankowej mają pewność, że odzyskają wpłacone zaliczki w razie niepowodzenia inwestycji.

Natomiast w Danii i Szwecji - jak podkreślił TK - zakazana jest sprzedaż mieszkań w inwestycji, która dopiero się rozpoczęła. Sprzedaż obejmuje wyłącznie gotowe mieszkania i domy, a dla pełnego bezpieczeństwa klientów deweloperów uregulowano nawet sam moment przeniesienia własności i gwarancji ceny. Pieniądze kupujących trafiają do depozytu, a do dewelopera - dopiero po przeniesieniu własności.