- W związku z zainteresowaniem medialnym Prokuratura Okręgowa w Warszawie przypomina, że w ostatnim czasie zapadły dwie decyzje procesowe o odmowie ścigania z urzędu sprawców dopuszczających się publicznego porównywania osób pełniących funkcje publiczne z funkcjonariuszami ustroju hitlerowskiego - powiedział rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Michał Dziekański.

Reklama

Już wcześniej prok. Magdalena Sowa z tej prokuratury informowała, że odmówiono wszczęcia dochodzeń ws. publicznych znieważeń szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska, a także prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Decyzję ws. Tuska podjęto 19 czerwca, zaś ws. Kaczyńskiego jeszcze w kwietniu. Podkreślić należy, że w obu przypadkach prokuratura nie znalazła podstaw do ścigania z oskarżenia publicznego czynów podlegających ściganiu w trybie prywatno-skargowym - zaznaczył prok. Dziekański.

Jak informowała prokuratura odmówiono dochodzenia dotyczącego znieważenia Tuska za pośrednictwem środków masowego komunikowania się w bliżej nieokreślonej dacie, jednak nie później niż 28 kwietnia, poprzez zamieszczenie na portalu Facebook fotomontażu przedstawiającego wizerunek wyżej wymienionego w mundurze SS. Uczyniono tak - podała - wobec braku interesu społecznego do wszczęcia postępowania w sprawie o przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego.

Ponadto - jak dodano - Prokuratura Okręgowa w Warszawie 19 czerwca odmówiła wszczęcia dochodzenia dotyczącego publicznego propagowania faszystowskiego ustroju państwa oraz przechowywania, posiadania, prezentowania lub przesyłania - w celu rozpowszechniania - przedmiotu zawierającego treść faszystowską albo będącego nośnikiem symboliki faszystowskiej w postaci fotomontażu przedstawiającego wizerunek Donalda Tuska w mundurze SS, co miało miejsce na portalu Facebook (...) wobec braku znamion czynu zabronionego.

Uzasadnienie: Tusk jest w stanie bronić się sam

Reklama

W uzasadnieniu decyzji prokuratury, do którego dotarło TVN24, czytamy m.in., że zachowanie Szonert-Biniendy pozbawione się "większej społecznej doniosłości". "Sprowadza się ono do zamieszczenia w Internecie fotomontażu przedstawiającego wizerunek Donalda Tuska w mundurze SS. Jakkolwiek wizerunek ten może mieć charakter obraźliwy i budzić negatywne asocjacje ze zbrodniczą działalnością Schutzstaffeln, to jednak nie sposób go uznać za ultraradykalny i drastyczny. Forma prezentacji i przyjęte środki wyrazu są być może niestosowne, ale bynajmniej nie czynią ocenianego wizerunku wulgarnym, ordynarnym, czy obscenicznym" - czytamy w uzasadnieniu.

"Sprowadza się ono do zamieszczenia w Internecie fotomontażu przedstawiającego wizerunek Donalda Tuska w mundurze SS. Jakkolwiek wizerunek ten może mieć charakter obraźliwy i budzić negatywne asocjacje ze zbrodniczą działalnością Schutzstaffeln, to jednak nie sposób go uznać za ultraradykalny i drastyczny. Forma prezentacji i przyjęte środki wyrazu są być może niestosowne, ale bynajmniej nie czynią ocenianego wizerunku wulgarnym, ordynarnym, czy obscenicznym" - czytamy w uzasadnieniu. (http://www.tvn24.pl)

Prokuratura uznała również, że sam fakt medialnego zainteresowania sprawą nie świadczy o interesie społecznym, jaki miałby leżeć w rozpoczęciu śledztwa. Co więcej, stwierdziła, że Donald Tusk nie wydaje się osobą nieporadną, a ze względu na swoją funkcję jest szczególnie predysponowany do dbania o swoje interesy we własnym zakresie. - Nie sposób uznać, by Donald Tusk był osobą nieporadną, niezdolną bez pomocy prokuratora bronić swej godności. Donald Tusk jest przecież osobą zdrową, doświadczoną i wykształconą. Dodatkowo dysponuje wsparciem profesjonalnego pełnomocnika - czytamy w uzasadnieniu.

- Jak wynika z treści zawiadomień, opisywany czyn był pochodną wyznawanych przez nią poglądów politycznych. Jak można się domyślać, przyczyną ataku na Donalda Tuska była krytyczna ocena jego działalności politycznej. W tym kontekście przypomnieć wypada, że granice możliwej do zaakceptowania krytyki są w przypadku polityków szersze niż w odniesieniu do osób prywatnych. W odróżnieniu od tych ostatnich politycy muszą być przygotowani i świadomi tego, że ich słowa i działania podlegają szczegółowej analizie przez dziennikarzy i społeczeństwo, a w konsekwencji muszą okazywać większą tolerancję - napisał prokurator.

Nie sposób uznać, by Donald Tusk był osobą nieporadną, niezdolną bez pomocy prokuratora bronić swej godności. Donald Tusk jest przecież osobą zdrową, doświadczoną i wykształconą. Dodatkowo dysponuje wsparciem profesjonalnego pełnomocnika (http://www.tvn24.pl)

Giertych chciał ścigania z urzędu

Zawiadomienie w tej sprawie zostało złożone przez pełnomocnika mec. Romana Giertycha - pełnomocnika pokrzywdzonego Tuska. W końcu kwietnia mec. Giertych skierował wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie znieważenia szefa Rady Europejskiej przez konsul honorową RP w Ohio Marię Szonert-Biniendę. Fotomontaż, który Szonert-Binienda miała zamieścić na swym profilu na Facebooku, adwokat określił wtedy jako "haniebny".

Uważamy, że w tej sprawie istnieje oczywisty interes społeczny z tego powodu, że Donald Tusk pełni wysoką funkcję w Unii Europejskiej, więc w interesie Polski jest, aby tego typu przestępstw na jego szkodę nie popełniano, a skala tego przestępstwa, jego intensywność i okoliczności są więcej niż bulwersujące - podkreślał mec. Giertych.

Jeszcze w końcu kwietnia MSZ informowało, że Szonert-Binienda została zawieszona w pełnieniu obowiązków konsula honorowego RP w Ohio. Szef MSZ Witold Waszczykowski zapowiedział, że dopóki sprawa grafiki przedstawiającej Tuska w mundurze SS, nie zostanie wyjaśniona, Szonert-Binienda, nie będzie wykonywała obowiązków konsularnych.

Szonert-Binienda podkreślała w oświadczeniu dla PAP, że kampania medialna przeciwko niej odbywa się w następstwie decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 11 kwietnia 2017 r., która pozytywnie rozpatrzyła jej skargę na manipulacje stacji TVN 24, zniesławiające ekspertów zaangażowanych w sprawę śledztwa smoleńskiego. Poinformowała, że jej konto na Facebooku zostało zhakowane.

Oświadczam, że złożyłam zawiadomienie do FBI w sprawie operacji specjalnej przeprowadzanej przeciwko mnie, której kulminacja medialna nastąpiła w dniach 28-30 kwietnia 2017 roku. Operacja ta miała na celu zniszczenie mnie i mojego męża w związku z naszymi działaniami na rzecz wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - napisała Szonert-Binienda w oświadczeniu przesłanym PAP w drugiej połowie maja.

W ramach zakrojonej na szeroką skalę i precyzyjnie zaplanowanej operacji medialnej wymierzonej we mnie i mojego męża, zhakowano i zmanipulowano moje konto na Facebooku, rozprzestrzeniano w mediach społecznościowych zmanipulowane wpisy w moim imieniu, zaatakowano moją pocztę elektroniczną, masowo rozpowszechniano w prasie i telewizji nieprawdziwe szkalujące mnie informacje, zniszczono stronę internetową poświęconą zbrodni katyńskiej, którą prowadzę, zaatakowano mnie w moim środowisku zawodowym w Stanach Zjednoczonych, zaatakowano mnie i moją rodzinę lawiną nienawistnych komentarzy zagrażających naszemu bezpieczeństwu, etc. - zaznaczono w tym oświadczeniu.

Prok. Sowa informowała jednocześnie, że 28 kwietnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawach znieważeń w marcu, lipcu i październiku zeszłego roku Jarosława Kaczyńskiego przez Jerzego Stuhra, Stanisława Tyma, Wojciecha Pszoniaka wypowiedziami w artykułach zamieszczanych na portalach internetowych: telewizjarepublika.pl, tokfm.pl, koduj24.pl oraz tygodniku Tomasza Lisa, wobec braku znamion czynu zabronionego. Zawiadomienie w sprawie - jak dodała - zostało złożone przez Stowarzyszenie "Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą".