Prezydent Andrzej Duda wygłosił w piątek orędzie przed Zgromadzeniem Narodowym zwołanym w związku z obchodami 550-lecia polskiego parlamentaryzmu oraz stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Zgromadzenie odbyło się na dziedzińcu Zamku Królewskiego.

Reklama

Wystąpienia prezydenta nie wysłuchali posłowie i senatorowie PO, którzy nie wzięli udziału w Zgromadzeniu, oraz politycy PSL i Nowoczesnej, którzy opuścili je zanim prezydent zabrał głos. Na posiedzeniu ZN obecni byli parlamentarzyści PiS i Kukiz'15, a także przedstawiciele rządu z premierem Mateuszem Morawieckim oraz reprezentanci parlamentów państw Europy Środkowej i Wschodniej.

"Zgromadzenie Narodowe trwało 40 minut. Wychodzi więc na to, że minuta pod słynnym już namiotem kosztowała 25 tys. zł" - ironizował na Twitterze dziennikarz "DGP" Tomasz Żółciak.

Reklama

Andrzej Duda podkreślał wyjątkowy charakter miejsca posiedzenia. Jak zauważył, to na Zamku Królewskim uchwalono najważniejsze w dziejach ojczystych akty prawne, konfederację warszawską z 1573 r., która zagwarantowała wszystkim obywatelom RP wolność religijną i równe prawa, niezależnie od wyznawanej wiary. - A działo się to – przypomnijmy – w II połowie XVI wieku, w tym samym czasie, gdy wiele krajów Europy ogarniały wojny religijne, i zaledwie niecałe pół roku po pamiętnych wydarzeniach paryskich, nazywanych nocą św. Bartłomieja - mówił Andrzej Duda.

Jako drugi z aktów, które uchwalono na Zamku Królewskim, prezydent wymienił Konstytucję z 3 maja 1791 roku. - Obie izby parlamentu, zebrane przy podwójnej liczbie posłów i obradujące pod węzłem konfederacji, uchwaliły wtedy pierwszą w Europie i drugą na świecie (...) ustawę zasadniczą, która określiła podstawy na wskroś nowoczesnego ustroju państwowego - podkreślił prezydent.

Zaznaczył, że nie obyło się wtedy bez sporów i gwałtownych dyskusji, ale konstytucja została uchwalona. I jak powiedział - "mimo że nie zdołała wtedy ocalić naszego państwa przed zakusami mocarstw ościennych, to jednak potomni nazwali ówczesny sejm Sejmem Wielkim – nie tylko dla jego wyjątkowej liczebności, lecz nade wszystko właśnie z powodu jego niezwykłych dokonań".

Reklama

Andrzej Duda zauważył, że Zamek Królewski jest także symbolem polskiej historii, miejscem, które było świadkiem najważniejszych osiągnięć polskiego parlamentaryzmu doby przedrozbiorowej i jest znakiem ciągłości trwania i pracy Polaków. W tym kontekście nawiązał do obchodów stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. - Jubileusz to wyjątkowy czas wspominania, ale jeszcze bardziej czas wyciągania wniosków. Czas oddawania czci temu, co było wspaniałe i godne pochwały. I czas czerpania inspiracji do naszych, współczesnych, dzisiejszych działań dla dobra wspólnego - podkreślił Andrzej Duda.

Jak zauważył, od 550 lat - kiedy to w Piotrkowie odbył się pierwszy Sejm walny - "parlamentaryzm, sejmowanie, ucieranie poglądów, dążenie do jednomyślności stały się podstawową metodą stanowienia prawa i kierowania polityką Rzeczypospolitej". Zaangażowanie obywateli w sprawy publiczne i podejmowanie decyzji najważniejszych dla całego narodu przez jego reprezentantów to - według Dudy - "polskie ustrojowe DNA, niezależne od wszelkich historycznych przemian sytuacji geopolitycznej, społecznej, czy ekonomicznej kraju".

Prezydent zaznaczył, że było tak również "przed stuleciem, kiedy Rzeczpospolita odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów". - Zwołanie parlamentu było jednym z pierwszych, fundamentalnych rozdziałów w dziele odbudowy państwa polskiego - powiedział.

Zdaniem Dudy, świadectwem przywiązania Polaków do ustroju parlamentarnego jest też fakt, że również dzisiaj, w rozważaniach na temat wolnej Polski kolejnego stulecia, dyskusjach o jej kształcie ustrojowym i o potrzebie odnowienia konstytucyjnego fundamentu Rzeczypospolitej lub położenia go na nowo "dla nikogo z nas, współczesnych, nie ulega wątpliwości, że nasze państwo jest i będzie republiką, a dwuizbowy parlament pozostanie organem władzy ustawodawczej".

Ta oczywistość jest - jak mówił - "owocem wielowiekowej tradycji i pracy dziejowej", wysiłków naszych przodków oraz 550 lat "życia politycznego tworzonego przez obywateli i ich reprezentantów, dzięki gromadzeniu doświadczeń i wysnuwaniu wniosków". - Bo my, Polacy, naszego parlamentaryzmu nie otrzymaliśmy w darze, ani nikt nam go nie narzucił. On jest naszym własnym dziełem, owocem naszych decyzji i naszego trudu - podkreślił prezydent. Jak dodał, Polacy niosą w "kodzie genetycznym naszej wspólnoty pamięć i mądrość, ale i doświadczenie błędów, zdobyte przez wieki sejmowania".

Duda nawiązując do okresu wychodzenia z komunizmu, wskazał, iż był to proces odmienny od odzyskiwania niepodległości przed stu laty. Jak mówił, wyrazem tego jest fakt, że na drodze od zniewolenia do demokracji "nie sposób wskazać cezury, oddzielającej podległość od wolności, podobnie ostrej, jak 11 listopada 1918 roku".

Prezydent zaznaczył, że obywatele, wybierając swoich przedstawicieli, posłów i senatorów, wiedzą, że "pełna zgodność poglądów jest nieomal niemożliwa", "ich racje zawsze do pewnego stopnia będą się różnić" i że "nikt nie ma monopolu na słuszność".

Jak podkreślił, spór polityczny jest czymś naturalnym i nieuniknionym, stanowiąc istotę parlamentaryzmu. Spory te - zastrzegł - muszą toczyć się jednak "w granicach, które zakreśla poczucie odpowiedzialności za całość naszej wspólnoty i za to najwyższe dobro, którym jest Rzeczpospolita". Zdaniem Dudy odpowiedzialność za wspólnotę nakazuje także, aby "wynik uczciwie przeprowadzonych wyborów był powszechnie respektowany".

Werdyktu wydanego przez obywateli przy urnach nie wolno kontestować. Jego przyjęcie jest oczywistym świadectwem wzajemnego uznania, zaufania i szacunku. Bo to naród jest suwerenem w Rzeczypospolitej - przekonywał prezydent. Dlatego też, zaznaczył, "nie można odmawiać zwycięskiej większości prawa do realizacji jej programu".

Spełnianie zapowiedzi wyborczych jest nie tylko przywilejem, ale jest obowiązkiem względem obywateli. Podważanie tych zasad jest zaś sprzeczne z samymi podstawami demokracji przedstawicielskiej. Podmywa fundamenty parlamentaryzmu i w żadnym przypadku nie służy dobru państwa i dobru społeczeństwa. Łamie zasady demokracji - argumentował Duda.

Według prezydenta posłowie i senatorowie "muszą wsłuchiwać się w głos obywateli, by należycie ich reprezentować". - Każdy, kto pełnił tę zaszczytną funkcję, wie, że największą nagrodą za służbę jest, gdy ludzie mówią o nim: "nasz poseł", "nasz senator" – dlatego że mu ufają jako ich przedstawicielowi - zauważył.

Duda zaznaczył jednocześnie, że parlamentarzyści muszą "obejmować wzrokiem całość spraw państwowych". - Nie mogą być stronnikami partykularnych grup interesów, ulegać wpływom czynników zewnętrznych. Znamy przecież takie smutne przypadki i ich skutki w prawie każdej z epok i pamiętamy je ku przestrodze - podkreślił.

Prezydent dodał, że "sejmowanie" od samych początków było jedną z najważniejszych form urzeczywistniania się wolności w życiu publicznym, zwłaszcza wolności słowa i poglądów. "Sejm i Senat są organami suwerennej władzy ustawodawczej Rzeczypospolitej. I nie ma ponad nimi wyższego prawodawcy" - zaznaczył.

Duda akcentował też, że odpowiedzialność posłów i senatorów za całość państwa i suwerena, którego reprezentują nakazuje troskę o to, aby prowadzona debata zmierzała do "konkluzji, do rozstrzygnięć, do decyzji, szczególnie tych potrzebnych tu i teraz dla sprawnego funkcjonowania i rozwoju Rzeczypospolitej, ale potrzebnych także do jej dobrego rozwoju w przyszłości". - Spór prawdziwie polityczny, czyli wynikający z miłości do ojczyzny, nigdy nie jest jałowy, lecz zawsze wydaje owoce dobre dla wspólnoty - podkreślił.

Kończąc swoje wystąpienie Andrzej Duda mówił, że uczestnicy piątkowych uroczystości 550-lecia polskiego parlamentaryzmu oddają hołd swoim poprzednikom i przodkom, a także stają, by "zaczerpnąć oddechu do dalszej drogi, drogi, która przed nami". - Historia nigdy bowiem nie dobiega końca i wciąż nowe wyzwania dziejowe czekają, byśmy naszym trudem im sprostali. Chcemy więc iść dalej, budując silną, suwerenną, demokratyczną Polskę na następne stulecie niepodległości - mówił prezydent. "Wierzę, że razem zapiszemy kolejne wspaniałe karty w naszych ojczystych dziejach" - dodał.

W przypadkach określonych w konstytucji, Sejm i Senat, obradując wspólnie pod przewodnictwem marszałka Sejmu lub w jego zastępstwie marszałka Senatu, działają jako Zgromadzenie Narodowe. Zgodnie z konstytucją prezydent może zwracać się z orędziem do Sejmu, do Senatu lub do Zgromadzenia Narodowego.