Aleksander Kwaśniewski odniósł się na antenie Radia Zet do rozpoczynającego się w poniedziałek w Katowicach szczytu klimatycznego COP24. Komentował przede wszystkim długą listę nieobecnych zagranicznych polityków. Czyli to jest dla nas sygnał, że jesteśmy w jakiś sposób lekceważeni?

Reklama

- Oczywiście, że tak - odpowiedział były prezydent RP. - Sygnałem jest to, że nie mieliśmy gości na 11 listopada, sygnałem jest to, że nie jesteśmy dopraszani do ważnych dyskusji dotyczących także kwestii regionu, jak np. Ukraina, i kolejnym sygnałem jest to, że nie mamy siły przyciągającej, nie ma w Polsce polityków, którzy mogą wziąć telefon i namówić Angelę Merkel czy Emmanuela Macrona, żeby przyjechali – bo tak to się załatwia.

- Wiem, bo sam to robiłem. Gdyby nie osobiste kontakty, gdyby nie telefony, gdyby nie stworzenie takiej sieci dobrych relacji przez lata, to wielu rzeczy by się Polsce nie udało w przeszłości osiągnąć - dodał.

Kwaśniewski przekonywał, że na pewno byłoby lepiej, bardziej spektakularnie, gdyby ci najważniejsi przyjechali, więc "traktować to jako dobrą nowinę, że ich nie ma czy nie będzie, to błąd".

- Natomiast szczyt ma wiele płaszczyzn, więc oczywiście to spotkanie, obecność przywódców to jest jedna, bardzo ważna część, ale tylko jedna z wielu. I mam nadzieję, że te dyskusje, które są przygotowane, przyniosą jakieś efekty i szczyt generalnie się uda, bo temat jest ważny. Rzeczywiście, jeśli nie zatrzymamy zmian klimatycznych, to będzie tragedia - ocenił.

Reklama