Od ubiegłego tygodnia dymisji Banasia domagają się prominentni politycy PiS. Premier Mateusz Morawiecki mówił w ubiegły piątek, że wnioski z raportu CBA dotyczące oświadczeń majątkowych powinny skłaniać prezesa NIK do dymisji. - Jeśli tak się nie stanie, mamy plan B - dodał.
W środowym oświadczeniu wideo Banaś powiedział, że był gotów złożyć rezygnację z funkcji prezesa NIK, ale stał się przedmiotem brutalnej gry politycznej. Dodał, że NIK jest jednym z najważniejszych urzędów państwowych a on jako prezes Izby nie może pozwolić, by "stała się ona przedmiotem politycznych rozgrywek i targów". Zapowiedział, że będzie kontynuował misję prezesa NIK w poczuciu odpowiedzialności. Zadeklarował zarazem, że jest gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych, a jeśli zajdzie potrzeba zrzec się immunitetu przysługującego prezesowi NIK.
Dera w rozmowie z TVN 24 ocenił, że sytuacja związana ze sprawą Banasia jest trudna. - Dzisiaj rzeczywiście jest problem, bo przepisy prawa są tak skonstruowane, że w tej chwili już politycznie niewiele można zrobić - ocenił minister.
Jak zaznaczył, rozpatrywanie sprawy Banasia pod kątem jego stanowiska nie byłoby dobre. - Istotą jest dokument - oświadczenie majątkowe i to powinno być badane. W tej chwili, patrząc z punktu widzenia prawa, które nas powinno interesować, a prezesa NIK obowiązywać, to już jest rola dzisiaj prokuratury, a potem sądu, który ma stwierdzić, czy doszło tam do przestępstwa, czy nie doszło. Bo jak doszło, to wtedy automatycznie nastąpi pozbawienie funkcji prezesa Najwyższej Izby Kontroli - podkreślił Dera.
Odniósł się też do apelu Andrzeja Dudy z wywiadu dla "Polski Times" z końca października, w którym prezydent mówił, że "ta sprawa musi być szczegółowo wyjaśniona, to pewne. To jest zbyt poważna instytucja, żeby cokolwiek tu zlekceważyć. Odpowiednie służby muszą zrobić w tej sprawie wszystko. No mercy, nie ma litości". - Nie ma wątpliwości, że jeśli którykolwiek zarzut z przedstawianych w mediach okaże się prawdziwy, to Marian Banaś musi odejść - zaznaczył Duda.
Dera podkreślił, że apel był skierowany bezpośrednio do szefa NIK, jednak on "uznał inaczej, że czuje się niewinny". Jednocześnie podkreślił, że prezydent jako jeden z pierwszych wezwał Banasia do dymisji.
Minister wskazał ponadto, że jest zdziwiony tą sprawą z uwagi na wielokrotne sprawdzanie Banasia przez służby. "- Chyba że coś się wydarzyło w ostatnim okresie, bo to też jest możliwe, bo oświadczenie składa się przez rok - dodał Dera. Według niego "rzeczywistość będzie polegała na tym, że będzie ustalane, kto tak naprawdę zawinił tutaj".
Na pytanie, czy sprawa Banasia obciąża formację rządzącą, prezydencki minister odpowiedział, że "w tej chwili to tak wygląda".
We wtorek Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo dotyczące m.in. podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Banasia. Rzecznik prokuratury zaznaczył, że to postępowanie przygotowawcze w sprawie, czyli nikomu dotąd nie postawiono zarzutów.