Oczywiście klimatyzacja, elektryczne szyby, wspomaganie kierownicy to w przypadku samochodów dla posłów wyposażenie podstawowe. Nowe toyoty avensis mają jeszcze odtwarzacze płyt CD ze sterowaniem z kierownicy oraz po sześć głośników. Bo posłowie lubią relaksować się przy dźwiękach muzyki. Jedyną rzeczą, o której nie pomyśleli urzędnicy sejmowi, to... trzymaczki do szampana i minibar! Tak jak u eksposła Misztala - ironizuje "Fakt".

Reklama

A to nie koniec zakupów. Kancelaria Sejmu chce kupić jeszcze samochód terenowy. Jakby posłom mało było wygód. Bo przecież w sejmowych garażach już stoi 59 luksusowych limuzyn. Te cuda są niemal na każde zawołanie posłów. To nimi rozbijają się po Warszawie i jeżdżą na wyjazdowe posiedzenia komisji. W 2007 roku tylko na paliwo do tych aut, oleje i smary Kancelaria Sejmu wyda prawie 1 mln zł! A kolejne pieniądze są potrzebne na pensje dla kierowców, ubezpieczenie i naprawy. Nazbiera się pewnie i drugi milion - pisze "Fakt".

Szkoda, że tak zaczęło się w Polsce budowanie drugiej Irlandii. Bo nowi posłowie obiecywali, że w tej kadencji będą liczyć każdą złotówkę wydawaną z publicznych pieniędzy. Wszyscy pamiętamy obietnice o tanim państwie. A tymczasem nowo wybrani parlamentarzyści zasłynęli do tej pory jedynie kolejnymi kłótniami i wyzwiskami padającymi podczas zeszłotygodniowych obrad. Nie zdołali nawet jeszcze przyjąć żadnej kluczowej uchwały - oburza się "Fakt".

Mieliśmy nadzieję, że nowi posłowie i ministrowie pójdą po rozum do głowy i szybko skończy się to szastanie naszymi pieniędzmi - pisze "Fakt".











Reklama