Po dziewięciomiesięcznym okresie kierowania armią minister z pompą żegnał się z podwładnymi. Po raz ostatni odebrał meldunek szefa szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, generała Franciszka Gągora, i w obecności wyprężonych jak struna żołnierzy kompanii honorowej złożył kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. A potem po raz ostatni przemówił.

Reklama

"Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, by ta niepodległość kosztowała dwa grosze wydatków i dwie krople krwi, lecz niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale i bardzo kosztownym" - powiedział, nawiązując do słów marszałka Józefa Piłsudskiego.

Dodał, że o tym, jak kosztowne to dobro, "przekonujemy się nieustannie od kilkudziesięciu lat, także w momentach takich jak ten, gdy słyszymy o wydarzeniach w Afganistanie, gdy czujemy ból, gdy chwieje się wiara niektórych w polskiego żołnierza jako tego, który zawsze walczył o sprawy wielkie i sprawiedliwe".

Bronił też honoru i dobrego imienia naszych żołnierzy, które - jego zdaniem - naruszyły zarzuty ludobójstwa wobec siedmiu wojskowych z polskiego kontyngentu w Afganistanie. Stwierdził, że autentycznych zasług tysiąca polskich żołnierzy nie może przekreślić jedno wydarzenie.

Reklama

Minister chwalił się także postępami, jakich dokonała polska armia w czasie jego rządów. "Zostawiam resort w stanie lepszym niż dziewięć miesięcy temu. Zostawiam instytucję sprawną, dobrze zorganizowaną, mającą do zrealizowania nowe plany" - powiedział.