Chodzi o wypowiedź Godek z maja 2018 r. w Polsat News, w której odnosiła się do irlandzkiego referendum ws. złagodzenia przepisów aborcyjnych. Irlandia nie może być określana jako kraj katolicki, jeżeli tam premierem jest zadeklarowany gej, który obnosi się ze swoją dziwną orientacją (...) swoje zboczenie, publicznie, ludziom - powiedziała Godek. Pytana, czy jeśli ktoś jest osobą homoseksualną, to jest "zboczeńcem", odparła: To jest zboczony, tak.
Po tej wypowiedzi Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął pozew 16 działaczy środowisk LGBT o ochronę dóbr osobistych. Pozywający domagali się przede wszystkim przeprosin od Godek.
Jak poinformował pełnomocnik aktywistki mec. Hubert Kubik, warszawski sąd oddalił powództwo w całości i obciążył powodów kosztami postępowania. Sąd zgodził się z naszym stanowiskiem, że powodowie nie mają legitymacji czynnej w sprawie, ponieważ żadna z wypowiedzi Kai Godek do nich się nie odnosiła - zaznaczył.
Według adwokata sprawa jest niezwykle istotna z prawnego punktu widzenia. Można się bowiem spotkać z poglądami, w myśl których przedstawiciele określonych grup, środowisk itp. powinni mieć przyznane prawo dochodzenia roszczeń za naruszenie dóbr osobistych, nawet jeśli wypowiedź ich nie dotyczy wprost, nie są jej bezpośrednimi adresatami. Posługując się porównaniem to odpowiedź na pytanie, czy za wypowiedź przykładowo o treści: "Wszyscy Polacy to złodzieje" autor tej wypowiedzi może zostać pozwany przez każdego polskiego obywatela - wskazał mec. Kubik.
Będzie apelacja
Z kolei jak powiedział pełnomocnik powodów, radca prawny Wojciech Kozłowski, "sąd okręgowy uznał wprawdzie, że wypowiedź Kai Godek wykraczała poza dopuszczalne ramy wypowiedzi, natomiast nie uwzględnił powództwa uznając, że powodowie nie mają legitymacji". Wyjaśnił, że według sądu okręgowego, ponieważ wypowiedź Godek miała charakter generalny i odnosiła się do całej grupy osób homoseksualnych, to "indywidualne osoby nie mają prawa wnosić w tym zakresie powództwa".
Mec. Kozłowski podkreślił jednocześnie, że powodowie z tym stanowiskiem sądu się nie zgadzają. W związku z tym zapowiedział już złożenie apelacji od wtorkowego wyroku.
Wykładnia prawa musi być dynamiczna i uwzględniać zjawiska społeczne. Zjawiskiem społecznym jest to, że w tej chwili są lżone całe grupy, tak jak członkowie społeczności LGBT+. Więc jeśli nie wolno lżyć jednej osoby, to tym bardziej 5 mln osób, nawet jeśli tylko niektórzy z nich poczuli się urażeni i wnieśli powództwo - podkreślił Kozłowski.