"Założenia są świetne, ale diabeł tkwi w szczegółach i praktyce" - komentuje Kazimierz Olejnik, prokurator Prokuratury Krajowej.

DZIENNIK dotarł do ostatecznej wersji tego dokumentu. Założenia są zgodne z postulatami od lat zgłaszanymi przez środowiska prawnicze: rozdzielenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, wprowadzenie kadencyjności działania szefów prokuratur oraz autonomia finansowa.

Reklama

Profesor Andrzej Zoll, szef zespołu tworzącego ustawę, przekonuje, że wprowadzono wiele barier uniemożliwiających wciąganie prokuratury w gry polityczne. Uniezależniono prokuratora generalnego, a prowadzącym śledztwa dano swobodę działania. "Zasadą najważniejszą i podstawową jest to, że minister sprawiedliwości nie będzie łączył funkcji prokuratora generalnego i szefa resortu, co oznacza, że polityk nie będzie miał wpływu na działanie organu ścigania" - mówi Zoll.

Kolejną barierą dla nacisków ma być kadencyjność sprawowania funkcji prokuratora generalnego i prokuratorów niższych szczebli. Prokurator generalny będzie mianowany na tylko jedną, 7-letnią kadencję. Ta jednokadencyjność, zakaz pełnienia innych funkcji oraz przynależności do partii i związków zawodowych są zdaniem Zolla dodatkowym zabezpieczeniem.

Prokuratorem generalnym będzie mógł zostać sędzia lub czynny prokurator z 10-letnim stażem. Konkretne dwa nazwiska wytypuje nowa Krajowa Rada Prokuratorów i Krajowa Rada Sądownictwa, a ostatecznego wyboru i powołania dokona prezydent.

Odwołanie prokuratora generalnego będzie trudne: by stało się to przed upływem kadencji, potrzebny będzie wniosek obu Rad i ściśle określone przyczyny – rezygnacja, skazanie lub złożenie niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego, potwierdzone prawomocnym wyrokiem sądu. Zdaniem profesora Tadeusza Tomaszewskiego ten ostatni zapis jest bardzo ważny. – Sytuacja jest czysta i ucina możliwość szantażowania informacjami z IPN – podkreśla.

Także Sejm będzie mieć wpływ na losy prokuratora generalnego. Na wniosek premiera może odwołać szefa prokuratury generalnej, gdy cały parlament nie przyjmie jego rocznego sprawozdania. Jednak na takie odwołanie musi się zgodzić 2/3 posłów.

Reklama

Ustawa chroni także swobodę działania prokuratora. Tylko bezpośredni przełożony i tylko pisemnie będzie mógł zmienić procesową decyzję osoby prowadzącej śledztwo.

"Takie rozwiązania były oczekiwane od lat. Są świetne, ale diabeł tkwi nie tylko w szczegółach, ale i w praktyce" - mówi Kazimierz Olejnik, prokurator krajowy. Jego największe wątpliwości budzi pomysł zlikwidowania jednego ze szczebli, czyli prokuratur apelacyjnych. "Obawiam się, że prokuratura generalna sama nie będzie w stanie nadzorować terenu i tu zaczną się problemy. Rewelacyjnie zapowiadająca się reforma może zakończyć się klapą".