"Najpierw się blokuje konta, później się odcina prąd, wodę - normalne działania przed zjazdem wyborczym" - ironizował na antenie radiowej Trójki Jerzy Szmajdziński z SLD. Zaraz zastrzegł, że nie zalicza się do grona obrońców Polskiego Związku Piłki Nożnej, ale jest przeciw "politycznym kampaniom".

Reklama

Lewicowy wicemarszałek Sejmu dodał: "Widać było, że operacja była po to, żeby mieć wpływ na to, kto będzie prezesem PZPN - nie udało się metodami komisarycznymi, no to teraz jeszcze się ponęka i pokaże się to całe towarzystwo w świetle gorszym niż ono jest".

>>> To Pitera napuściła fiskusa na PZPN?

Wspierał go przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Putra. Mówił, że ostatnie działania rządu wobec piłkarskiego związku "to jedna wielka kompromitacja". "Teraz te działania jako żywo przypominają mi czasy komuny, jak nękano przedsiębiorców: jak się coś nie podobało, to naślemy jedną kontrolę, drugą, trzecią" - mówił wicemarszałek Sejmu z PiS.

Reklama

>>> Platforma chce bankructwa PZPN

Platformy bronił w radiowej Trójce poseł Paweł Graś. Przekonywał, że zapowiadana blokada kont PZPN "to jest decyzja podejmowana nie na szczeblu politycznym, ale na szczeblu naczelnika Urzędu Skarbowego".

Graś przypomniał, że kontrola skarbowa w PZPN trwała "od dwóch lat, czyli została wszczęta jeszcze za rządów PiS".

Reklama

>>> Kibice chcą Bońka na szefa PZPN

Urząd skarbowy chce zablokować konta związku, ponieważ ma on 18 milionów zaległości wobec fiskusa. Zaprzeczają temu przedstawiciele PZPN, w którym 30 października mają się odbyć wybory nowego prezesa.