Pełzające zawłaszczanie kompetencji to proces, który trwa od dekad i jest opisany w literaturze europeistycznej jako competence creep. W skrócie, chodzi o stopniowe i bezprawne przejmowanie kompetencji przez instytucje unijne kosztem państw członkowskich, a celem tego procesu pozatraktatowa zmiana ustroju UE i stworzenie oligarchicznego superpaństwa - podkreśla polityk.

Reklama

Ubolewa on, że zjawisko to nie jest jeszcze powszechnie rozpoznawalne, mimo że eksperci zajmujący się Unią mówią o nim wprost. Saryusz-Wolski zaznacza, że świadomość istnienia tego procesu jest konieczna do podjęcia stosownych działań aby zatrzymać, a być może nawet odwrócić zawłaszczanie kompetencji przez Unię.

Proces competence creep należy odczytywać przez pryzmat tego jak instytucje unijne traktują fundamentalne zasady ustrojowe jasno określone przez traktaty, które są pierwotnym i najważniejszym źródłem prawa UE. Zarówno państwa członkowskiej jak i instytucje unijne są zobowiązane do przestrzegania zasad pomocniczości, proporcjonalności i bliskości. Zasady te wynikają bezpośrednio z traktatów, a granice kompetencji są uregulowane przez art. 5 TUE. W praktyce jednak instytucje unijne, zwłaszcza Komisja i TSUE, jawnie naruszają te zasady działając ultra vires (poza zakresem kompetencji) i omijając traktaty - ocenia eurodeputowany.

Reklama

Dwa mechanizmy zawłaszczania kompetencji

Aby lepiej zrozumieć zawłaszczanie kompetencji przez Unię należy przeanalizować dwa mechanizmy, które kształtują to zjawisko. Pierwszym z nich jest socjotechniczne wmówienie obywatelom, że wskazane kompetencje Unia w praktyce już posiada lub, że Unia powinna takie uprawnienia posiadać. Przykładem takiego działania jest ingerowanie instytucji unijnych w organizację wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich oraz instrumentalizacja tzw. wartości unijnych - wskazuje Jacek Saryusz-Wolski.

Konferencja o Przyszłości Europy była właśnie wielkoskalowym socjotechnicznym eksperymentem, który miał na celu legitymizację przejmowania kompetencji przez Unię oraz podważenie porządku prawnego i politycznego UE. W takim duchu należy też interpretować niektóre z rekomendacji Konferencji, w tym postulaty dotyczące likwidacji zasady jednomyślności w niektórych głosowaniach w Radzie - dodaje.

Reklama

Drugim mechanizmem, na który zwraca uwagę poseł, jest zawłaszczania kompetencji i działań pozatraktatowych poprzez kreowanie precedensów i wykorzystywanie okoliczności kryzysowych do pogłębienia centralizacji.

Jeśli chodzi o precedens to tworzy się go poprzez przeprowadzenie eksperymentu ustrojowo-prawnego na jednym z państw członkowskich. Z reguły dany eksperyment przebiega agresywnie, a w jego toku państwo jest zmuszane do uległości i uznania kompetencji UE w kolejnym obszarze polityki. Efektem tego procesu jest pozatraktatowe rozszerzenie uprawnień instytucji unijnych w całej UE. Trafną ilustracją tego działania jest wybór Polski do zawłaszczenia kompetencji w ramach organizacji wymiaru sprawiedliwości. Tylko, że w tym przypadku Polska pokazuje też jak skutecznie stawiać opór - zaznacza.

Kryzysy zwiększają rolę UE

Kolejnym instrumentem zawłaszczania kompetencji jest logika wykorzystywania kryzysów do pogłębienia centralizacji.

W instytucjach unijnych takich jak Parlament Europejski oraz na forum Konferencji o Przyszłości Europy podkreśla się, że kryzysy takie jak pandemia koronawirusa oraz wojna na Ukrainie wymagają nowych uprawnień dla UE oraz reformy procesu decyzyjnego. Stąd też postulaty aby przyznać Unii kompetencję w zakresie ochrony zdrowia oraz zlikwidować zasadę jednomyślności podczas głosowań w Radzie. Inicjatorzy tych pomysłów podchodzą do kryzysów w sposób bardzo jednowymiarowy i instrumentalny, nie analizując przy tym innych przyczyn braku efektywnej polityki Unii. Dla nich odpowiedzią na każdy kryzys jest potrzeba głębszej integracji, co oznacza centralizację. W praktyce, obecne traktaty dają dużo możliwości do działania, a prawdziwą przyczyną słabości Unii jest brak politycznej woli oraz egoizm największych państw członkowskich, Niemiec i Francji. Należy pamiętać o tym, że zniesienie prawa weta wzmocni duże państwa członkowskie oraz osłabi średnie i małe państwa Unii - przewiduje Saryusz-Wolski.

Jak zauważa, zlikwidowanie lub ograniczenie zasady jednomyślności jest mechanizmem, który ma na celu przede wszystkim ułatwienie procesu centralizacji, który materializuje się m.in. poprzez zawłaszczanie kompetencji przez UE.

Jak przeciwdziałać zawłaszczeniu kompetencji?

Aby osłabić opór państw i opinii publicznej w oficjalnej narracji nie ma mowy o centralizacji, ale mówi się o konieczności usprawnienia procesu decyzyjnego aby Unia działała bardziej efektywnie. Jest to jednak tylko kamuflaż dla realizacji interesów Niemiec i Francji, które promują ten postulat jako kolejny krok w kierunku coraz ściślejszej Unii i stawiają się w roli prymusów integracji. Ich prawdziwą intencją jest jednak ograniczenie wpływu średnich i małych państw członkowskich oraz wzmocnienie zdominowanych przez te kraje instytucji. Postępująca centralizacja Unii może przynieść dla Francji i Niemiec podwójne korzyści: bezpośrednie, poprzez dalsze wzmocnienie ich pozycji na poziomie międzyrządowym, co przejawia się na forum Rady, oraz pośrednie, dzięki zwiększeniu ich wpływu na poziomie ponadnarodowym, który realizuje się poprzez oddziaływanie tych państw na tzw. wspólnotowe instytucje unijne jak Komisja Europejska i Parlament Europejski - tłumaczy eurodeputowany.

Pozostaje zatem pytanie jak skutecznie przeciwdziałać zawłaszczeniu kompetencji przez Unię Europejską kosztem państw członkowskich. Po pierwsze, niezbędna jest szeroka świadomość istnienia tego zjawiska oraz jego mechanizmów. Po drugie, jednym z takich mechanizmów obronnych jest tarcza konstytucyjna, którą tworzy polski Trybunał Konstytucyjny. Zgodnie z wyrokiem TK z 14 lipca 2021 r. Unia nie może działać ultra vires, czyli wykraczać poza swoje kompetencje, a jeśli to robi, to jest to działanie bezprawne, które jest pozbawione mocy wiążącej. Po trzecie, w moim parlamentarnym dokumencie roboczym na Konferencję o Przyszłości Europy proponuję wprowadzenie tzw. czerwonej kartki, czyli zasadę, zgodnie z którą sprzeciw większość parlamentów narodowych prowadzi do odrzucenia proponowanej unijnej legislacji. Po czwarte, TSUE musi w swojej pracy przestrzegać zasady subsydiarności i proporcjonalności. Dlatego też proponuję żeby powołać Izbę Subsydiarności w ramach TSUE, która byłaby złożona z prezesów krajowych Trybunałów Konstytucyjnych, a która pełniłaby funkcję izby kontrolnej i odwoławczej wobec wyroków TSUE - konkluduje Jacek Saryusz-Wolski.

Z Brukseli Artur Ciechanowicz