W okręgu nr 20 (tzw. obwarzanek warszawski), według danych z 99,86 proc. komisji, ponad 21 tys. głosów, najwięcej na liście Konfederacji zdobyła Karina Bosak. Za nią, według do tej pory zliczonych głosów, jest Jacek Wilk (prawie 11 tys. głosów) i "jedynka" na liście Janusz Korwin-Mikke (prawie 10 tys.).

Reklama

Czerwona kartka

Bosak podkreślił, że cały czas spływają głosy z ostatnich komisji, więc mandat jego żony do Sejmu nie jest jeszcze przesądzony. Na uwagę dziennikarza, że "nawet wyborcy Konfederacji nie chcą Korwina", polityk odparł, że to jest czerwona kartka. Jest w tym coś symbolicznego, że po negatywnych wypowiedziach o kobietach, kobieta przeskakuje go, jeśli chodzi o wynik wyborczy. Czas wyciągnąć wnioski, wyborcy je wyciągnęli - stwierdził Bosak.

Ocenił, że wypowiedzi Korwin-Mikkego, m.in. bagatelizujące pedofilię w kontekście afery Pandora Gate, zaszkodziły Konfederacji na finiszu kampanii i odstraszyły wielu wyborców.

Reklama

Konfederacja w Sejmie

Bosak podkreślił też, że w porównaniu z 2019 r. Konfederacja będzie miała liczniejszą reprezentację w Sejmie. Komentarze o złym wyniku są przedwczesne. W tej chwili wiemy, że będziemy mieli o 50 proc. posłów więcej. Wygląda na to, że będziemy mieli samodzielny klub, a w liczbach bezwzględnych zyskujemy o 20 proc. wyborców więcej - wskazał.

Zrobimy przez tę kadencję wszystko, by pokazać że Konfederacja jest sensową opcją polityczną, będziemy dobrą opozycją wobec powstającego centrolewicowego rządu, lepszą niż PiS - powiedział Bosak.