Najłatwiej można doświadczyć tego poczucia spełnienia, kiedy czuje się poparcie "milionów rodaków, zaufanie milionów ludzi w Polsce" - podkreślał kandydat PO, zwycięzca pierwszej tury wyborów.

Reklama

Bronisław Komorowski dziękował wszystkim, którzy głosowali na niego w wyborach prezydenckich - nie tylko poprzez podpis na karcie do głosowania. Także "poprzez zwykły uścisk ręki, poprzez zwykły uśmiech, a nawet spojrzenie" - mówił marszałek Sejmu.

Komorowski podkreślał, że w życiu, ale też w sporcie "najtrudniejsza jest dogrywka". "Miejmy tego świadomość" - mówił i apelował, by mobilizować wszystkich do głosowania również w drugiej turze wyborów, która odbędzie się 4 lipca. Wzywał, by walczyć do końca "o lepszą przyszłość Polski".

Komorowski powiedział, że jest szczęśliwy, mając poczucie "tych wielu milionów myśli i słów, gestów, a także głosów oddanych na jego kandydaturę". Dodał, że także jego rywale mają powody do dumy i do szczęścia. "Wszystkim gratuluję, wszystkim dziękuję za dobry wyścig w tej pierwszej turze" - dodawał.

Reklama

Komorowski szczególnie dziękował Waldemarowi Pawlakowi za to, że zdołali - mimo konkurencji - zadbać o to, by nie ucierpiała koalicja i zdolność do współpracy mimo różnic. "Dziękuję ci, Waldku, serdecznie" - powiedział. Dziękował też Grzegorzowi Napieralskiemu, który w sondażowych wynikach zajmuje trzecie miejsce.

Według marszałka Sejmu rezultat Napieralskiego na pewno napawa dumą. Komorowski dodał, że chciałby, aby wynik kandydata SLD zapowiadał "lepsze czasy dla polskiej lewicy", bo - jak mówił - "polska lewica na scenie politycznej jest absolutnie niezbędna".

"Bronek! Bronek!" oraz "Zwyciężymy! Zwyciężymy!" - krzyczeli zwolennicy marszałka Sejmu, m.in. premier Donald Tusk i Grzegorz Schetyna, zgromadzeni w Domu Dochodowym.

Przedstawiciele mediów, którzy chcieli wejść do Domu Dochodowego, czekali w kolejce kilkadziesiąt minut. Byli sprawdzani przez Biuro Ochrony Rządu. Na wieczór wyborczy Bronisława Komorowskiego akredytowało się ponad 240 dziennikarzy z kraju i ze świata.