Ghana: 22-Richard Kingson - 4-John Pantsil, 8-Jonathan Mensah, 19-Lee Addy, 2-Hans Sarpei - 6-Anthony Annan, 21-Kwadwo Asamoah, 23-Kevin-Prince Boateng, 13-Dede Ayew - 3-Asamoah Gyan, 12-Prince Tagoe.
Australia: 1-Mark Schwarzer - 2-Lucas Neill, 3-Craig Moore, 14-Brett Holman, 8-Luke Wilkshire - 23-Mark Bresciano, 5-Jason Culina, 16-Carl Valeri, 7-Brett Emerton - 10-Harry Kewell, 21-David Carney.
Sędzia: Roberto Rosetti (Włochy).
W drugim z rzędu występie w południowoafrykańskich mistrzostwach świata australijscy piłkarze dostali czerwoną kartkę. Z Niemcami (0:4) przedwcześnie boisko opuścił Tim Cahill, a w sobotnim spotkaniu przeciwko Ghanie (1:1), po zaledwie 25 minutach, włoski sędzia Roberto Rosetti odesłał do szatni Harry'ego Kewella. To był najbardziej kontrowersyjny moment meczu na stadionie w Rustenburgu.
Po inauguracyjnym blamażu trener "Kangurów" Pim Verbeek dokonał w wyjściowym składzie czterech zmian. To było trafne posunięcie, bowiem jeden z dotychczasowych rezerwowych - Brett Holman w 11. minucie strzelił bramkę, dobijając piłkę po niepewnej interwencji Richarda Kingsona po rzucie wolnym Marka Bresciano.
Marzenia Australijczyków o komplecie punktów prysły niecały kwadrans później. Po akcji Dede Ayewa zakończonej strzałem Jonathana Mensaha, z linii bramkowej piłkę ręką wybił Kewell. Arbiter bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę, choć telewizyjne powtórki pokazały, że zawodnik Galatasaray Stambuł został "nastrzelony", sam nie wykonał ruchu ręką, a poza tym piłka odbiła się od jego ramienia. Z karnego wyrównał Asamoah Gyan.
Mimo liczebnej przewagi, Ghana nie zaatakowała ze zdwojoną siłą, jakby była usatysfakcjonowana czterema punktami na koncie (wcześniej wygrana z Serbią 1:0) i pozycją lidera w tabeli grupy D. Dopiero minutę przed przerwą groźnym uderzeniem popisał się Kevin-Prince Boateng, a jeszcze lepszą interwencją Mark Schwarzer.
Bezbarwne było pół godziny drugiej części. Afrykańczycy uparcie atakowali środkiem boiska, próbując kilkrotnie strzałów z dystansu. Były one jednak albo niecelne albo blokowane przez rywali. Australijczycy specjalnie nie kwapili się do ataków, gdyż z przodu wyraźnie brakowało im "armat".
Obraz gry zmienił się po roszadach w składzie, jakich dokonał holenderski selekcjoner ekipy z antypodów. Zaledwie kilkadziesiąt sekund po wejściu bliski powodzenia był Scott Chipperfield. To była pierwsza groźna akcja jego zespołu od 40 minut.
Najlepszą okazję Australijczycy mieli w 72. minucie, ale Luke Wilkshire przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Ghany. Równie fatalna była dobitka Joshuy Kennedy'ego.
Do końca próbowała, ale bez powodzenia, też Ghana, która tym meczem zapisała się w historii MŚ. Był to bowiem setny występ w mundialach reprezentacji z Czarnego Lądu (licząc wszystkie drużyny).