Nie ulega jednak wątpliwości, że strajk, który rozpoczął się po ostatecznym załamaniu się rozmów między dyrekcją BA i związku zawodowego Unite, spowoduje olbrzymie zamieszanie na lotniskach i pokrzyżuje plany podróży dla tysięcy osób.

Reklama

British Airways, które zatrudniają ok. 12 tys. pracowników personelu pokładowego, chcą zaoszczędzić rocznie ok. 62,5 mln funtów (prawie 100 mln dol.) aby sprostać spadkowi liczby pasażerów, wzrostowi cen paliwa i coraz silniejszej konkurencji ze strony tzw. tanich przewoźników.

Plan oszczędnościowy przewiduje zamrożenie płac w 2010 r., przeniesienie około 3 tys. pracowników z etatów pełnych na niepełne i redukcję personelu kabinowego na dalekich trasach.

Dyrektor generalny British Airways Willie Walsh wyraził "głębokie ubolewanie" z powodu fiaska negocjacji i zapowiedział, że wprowadzone zostaną w życie plany awaryjne. "Zamierzamy przewieźć tak wielu naszych klientów jak będzie to możliwe w sposób bezpieczny i komfortowy" - zapewnił.

Jak informuje Reuters, BA przekwalifikowały ok. 1000 pracowników administracyjnych do tymczasowego pełnienia obowiązków personelu pokładowego, zarezerwowały miejsca dla swoich pasażerów u innych przewoźników oraz wyczarterowały samoloty z załogami na niektórych liniach.

Normalnie British Airways przewożą dziennie 70 tys. pasażerów. W ciągu weekendu mają nadzieję przewieźć ok. 49 tys. Współsekretarz generalny związku zawodowego Unite Tony Woodley oskarżył Walsha, że "wypowiedział wojnę" związkowi, jednemu z największych w Wielkiej Brytanii.

Obserwatorzy wskazują, że strajk może pogorszyć sytuację rządu Partii Pracy na krótko przed wyborami powszechnymi. Premier Gordon Brown zaapelował w piątek do obu stron konfliktu do niezwłocznego przezwyciężenia dzielących ich różnic.

Reklama

Związek Unite jest jednym z największych finansowych donatorów Partii Pracy, która wyrosła właśnie z ruchu związkowego na początku XX wieku.

Sytuację rządu dodatkowo komplikuje możliwość pierwszego od 16 lat strajku na kolei. Pracownicy służb sygnalizacyjnych opowiedzieli się w piątek za strajkiem, jednak w przyszłym tygodniu mają odbyć się rozmowy ostatniej szansy.

Opozycyjni konserwatyści, którzy uważani są za faworytów w wyborach, wyznaczonych na 6 maja, wezwali Browna do zerwania uzależnienia finansowego od związków zawodowych.