Patty Brown przewróciła się w łazience i nie miała siły wstać. Całe szczęście miała przy sobie telefon, z którego zadzwoniła po pogotowie. Ale ratownicy nie mogli sobie poradzić sami i wezwali strażaków. Na pomoc przyjechały aż trzy jednostki. Strażacy rozebrali część ściany, wyjęli też okno z futryną. Trzeba było też zdemontować sedes i kaloryfer.

Ale to była dopiero połowa sukcesu. Bo trzeba było jeszcze znaleźć sposób, by wyciągnąć Patty Brown przez dziurę w ścianie na zewnątrz. Po wielu próbach udało się ją w końcu przenieść do specjalnego kosza ratunkowego, który powoli opuszczono po specjalnie wzmocnionej drabinie.

Potem dziesięciu strażaków przeniosło kobietę na nosze i załadowało do karetki specjalnie przystosowanej do przewożenia tak ciężkich pacjentów. Kobieta trafiła do szpitala. Tam jednak okazało się, że poza otarciami naskórka nic jej nie dolega. Oczywiście oprócz wielkiej otyłości.

Akcja uwalniania kobiety trwała pięć godzin.