To był wielki spektakl medialny w Iranie. Prezydent Ahmadineżad chciał się zaprezentować jako wyrozumiały i łagodny przywódca. Dlatego - w świetle reflektorów - spotkał się z Brytyjczykami. Każdemu podał rękę i życzył wszystkiego najlepszego. Podkreślił, że zwolnienie marynarzy to prezent dla Wielkiej Brytanii, bo ten kraj do tej pory nie przyznał, że zatrzymani wpłynęli na irańskie wody terytorialne.

W Iranie spędzili prawie dwa tygodnie. Co jakiś czas byli pokazywani w telewizji. Zapewniali, że są dobrze traktowani. Kilku przyznało, że naprawdę naruszyli irańską granicę. Były to jednak najprawdopodobniej wymuszone wyznania.

Podobno w negocjacjach brytyjsko-irańskich pośredniczyła Syria, ale te informacje nie są potwierdzone. Faktem jednak jest, że brytyjski premier Tony Blair dał ultimatum władzom Iranu. Zagroził "radykalnymi krokami", jeśli nie zwolnią zatrzymanych marynarzy.

Obserwatorzy martwili się, że kryzys brytyjsko-irański doprowadzi do ataku na Iran. Izraelski serwis internetowy podał nawet datę ataku - 6 kwietnia.