Specjalnie dla Was DZIENNIK starannie przejrzał długą listę obchodzonych w różnych miejscach na ziemi świąt i odkrył, że niemal każdy z 365 dni w roku jest jakimś świętem bądź dniem ku czci czegoś. Co więcej, okazuje się, że świętować można z absolutnie dowolnego, bardzo nieraz błahego powodu albo nawet bez niego. Mamy więc nadzieję, że ten tekst stanie się dla ciebie inspiracją do rozszerzenia osobistego zestawu świąt.

Dzień bez Spodni
Jeszcze w tym tygodniu można obchodzić Dzień bez Spodni. To amerykańskie święto przypada zawsze w pierwszy piątek maja. Jego tradycja wywodzi się z miasta Austin w stanie Teksas, gdzie w połowie lat osiemdziesiątych zeszłego stulecia nieznany, niestety, z nazwiska człowiek postanowił – właściwie nie wiadomo dlaczego – pewnego razu wyjść na ulicę w stroju – nazwijmy to – nie całkiem kompletnym. Swoją nieoczekiwaną demonstracją mężczyzna spowodował sporą konsternację, ale i zdobył wielu naśladowców, bo od tej pory „No Pants Day” jest obchodzony także w innych częściach Stanów Zjednoczonych oraz w Europie Zachodniej. Od razu śpieszymy wyjaśnić wszystkim tym, którzy mogą się czuć zaniepokojeni, czy przypadkiem nie próbujemy promować jakichś niemoralnych zachowań. Dzień bez Spodni polega na chodzeniu tylko bez spodni, a wszystkie inne wierzchnie okrycia są jak najbardziej na miejscu. W tym roku modne są bokserki, ale od biedy ujdą także kąpielówki i różne rodzaje slipów.

Dzień Ręcznika
Również w maju celebrowany jest, nieco spokrewniony z poprzednim, Dzień Ręcznika. Święto ma nieco krótszą tradycję, bo ustanowione zostało zaledwie sześć lat temu, dwa tygodnie po śmierci jego patrona, brytyjskiego pisarza science fiction Douglasa Adamsa. W przeciwieństwie do Dnia bez Spodni ręcznik nie jest jedynym wymaganym strojem – wystarczy, że obchodzący go przez cały dzień będą nosić ze sobą lub na sobie ręcznik. Jakikolwiek, ale preferowane są plażowe. Święto stanowi hołd dla Adamsa, w którego najbardziej znanej powieści „Autostopem przez galaktykę” istotną rolę odgrywa właśnie... ręcznik. Siłą rzeczy obchody są raczej ograniczone do krajów, w których powieści Adamsa były wydawane, ale ponieważ Polska się do nich zalicza, jest spora szansa, że 25 maja spotkamy na ulicy kogoś owiniętego lub przepasanego ręcznikiem.

Dzień Liczby Pi
Porzućmy obszar literatury i przejdźmy do dziedziny nauk ścisłych. Ich miłośnicy mogą celebrować Światowy Dzień Liczby Pi. M on tę poważną zaletę, że nie wymaga przywdziania żadnego ekscentrycznego stroju, wystarczy jedynie, że celebranci docenią doskonałość tej słynnej liczby. Podczas pierwszych obchodów w 1988 roku pracownicy Exploratorium w kalifornijskim San Francisco chodzili w kółko (liczba Pi jest niezbędna do liczenia pola i obwodu koła), a następnie zjadali ciastka owocowe (ang. pies) i pizzę – wybrali te potrawy tylko dlatego, że w ich nazwie znalazła się nazwa ulubionej liczby.








Reklama

Kolejną zaletą Dnia Liczby Pi jest to, że można go obchodzić nawet kilka razy w roku – wielbiciele najczęściej wybierają datę 14 marca, która według amerykańskiego zapisu (3.14) jest zaokrągleniem liczby Pi. Część zapaleńców zbiera się też 1 listopada, czyli w 314 dniu roku. Bardziej zaangażowani fani liczby Pi szczególnie chętnie celebrują datę 14 marca o godzinie 1:59:26, bo dostrzegli w niej dalsze rozszerzenie liczby Pi. W tym ostatnim przypadku problem polega jednak na tym, że moment obchodów łatwo przegapić.

Z tego co wiemy, Dzień Pi jest obchodzony także w niektórych kręgach akademickich w Polsce.

Błękitny poniedziałek
Z naukami ścisłymi związany jest też tzw. Blue Monday (Błękitny poniedziałek), który został wyliczony przez Cliffa Arnala z Uniwersytetu w Cardiff. Szczególnego celebrowania jednak nie polecamy, gdyż jest to – zdaniem Arnala – najbardziej depresyjny dzień w roku. Naukowiec z Walii poczynił te obliczenia, biorąc pod uwagę takie czynniki, jak pogoda, stan zadłużenia danego człowieka oraz czas, jaki minął od świąt Bożego Narodzenia. Do tego dołożył jeszcze okres, jaki minął od porzucenia noworocznych postanowień, a także spadek poziomu motywacji u statystycznego obywatela. Ponieważ Błękitny Poniedziałek przypada zwykle w trzeci poniedziałek roku, szczęśliwie teraz mamy go już za sobą.

Obwiniaj kogoś innego
Doskonałą odtrutką na Blue Monday może być pierwszy piątek w roku, który przypada 13 dnia miesiąca. Ten dzień nosi nazwę „Obwiń Kogoś Innego”. Wymyśliła go niejaka Anne Moeller z amerykańskiego miasta Michigan po tym, jak w 1982 roku fatalnie zaspała, spóźniając się na wszystkie oficjalne spotkania. W pracy wytłumaczyła spóźnienie zepsutym budzikiem, a ponieważ wymówka zadziałała, Moeller zaczęła promować zwalanie winy za spóźnienia na innych ludzi, albo przedmioty martwe. Spóźnialscy na całym świecie podchwycili ten pomysł i 13 w piątek zamiast spieszyć się do pracy, świtują.

Dzień Newmana
W kręgach akademickich obchodzony jest też Dzień Newmana, którego patronem – z nieznanych jednak powodów – jest słynny aktor Paul Newman. Zgodnie z tradycją wywodzącą się jeszcze z lat 70., obchodzący go studenci i uczniowie muszą w ciągu 24 godzin wypić 24 kufle piwa. Nie wydaje się to zbyt wielkim wyczynem, jednak uczestnicy obchodów muszą przez cały czas normalnie funkcjonować: tzn. chodzić na wykłady i wykonywać wszystkie normalne czynności. Na dodatek w okresie trwania próby nie wolno im zasnąć, a przede wszystkim zwymiotować. Święto obchodzone jest zwykle 24 kwietnia, choć na różnych uniwersytetach i college’ach data może być różna.

Święto Morza
Aby jednak nie sprawiać wrażenia, że oryginalne święta są zarezerwowane jedynie dla grupki fanów (albo może raczej ekscentryków), chcielibyśmy przypomnieć też obchodzone 23 marca w Boliwii Święto Morza, a szczególnie odbywającą się tego dnia paradę boliwijskiej marynarki wojennej, z udziałem władz państwa i licznie zgromadzonej publiczności.











Sprawa jest o tyle ciekawa, że parada bynajmniej nie odbywa się na morzu, lecz na położonym wysoko w Andach jeziorze Titicaca – ma to związek z faktem, że Boliwia dostępu do morza po prostu nie ma. Utraciła go dawno temu, w czasie wojny z Chile w 1879 roku, ale najwyraźniej się z tym bolesnym faktem do tej pory nie pogodziła. Boliwijska marynarka cały czas pływa po jeziorze Titicaca, zaś w okresie poprzedzającym obchody Dnia Morza tamtejsza prasa tradycyjnie przybiera nacjonalistyczny ton, zapowiadając butnie, że dostęp do morza zostanie odzyskany. Kiedyś.

Dzień Melona
Niektóre władze państwowe najwyraźniej dorównują ekscentrycznością pojedynczym obywatelom, a ponieważ mają znacznie większą siłę oddziaływania, zdarza się, że zaproponowane przez nie święto bywa nawet dniem wolnym od pracy. Tak stało się w Turkmenistanie, gdzie rządzący przez wiele lat, a zmarły w zeszłym roku dyktator Turkmenbasza wprowadził razem z nowym kalendarzem również całkowicie nowy zestaw świąt. Spośród nich najbardziej spodobał się nam przypadający w drugą niedzielę sierpnia Dzień Melona.


Owoc ten bowiem – według słów pomysłodawcy obchodów – powinien być źródłem i powodem dumy narodowej wszystkich Turkmenów, który dostali go dzięki przychylności niebios jeszcze w średniowieczu. Dla uczczenia tego daru co roku w sierpniu do stolicy Aszchabadu zjeżdżają z całego kraju hodowcy melonów. Żelaznym punktem programu jest konkurs na najbardziej okazałą sztukę, a zwycięzca zyskuje status niemal bohatera narodowego. Niestety, śmierć Turkmenbaszy w listopadzie ubiegłego roku spowodowała, że przyszłość obchodów stanęła pod sporym znakiem zapytania.

Polsce brakuje świąt!
Nie ukrywamy, że ze wszystkich opisanych powyżej świąt właśnie turkmeński Dzień Melona spodobał się nam najbardziej. Z jednego podstawowego powodu – bo z niszowego, właściwie branżowego święta, które mogło być zarezerwowane jedynie dla hodowców melonów, awansował do roli ogólnokrajowych uroczystości. Ba! Stał się wręcz dniem dumy narodowej dla wszystkich mieszkańców Turkmenistanu.


My też chcemy w Polsce takiego święta! Może mógłby to być Dzień Kapusty? Albo Święto Marchwi? Jakże cudownie można by uczcić te popularne u nas warzywa! Jaką fetę dałoby się urządzić! I to zarówno na szczeblu zarówno lokalnym, jak i centralnym!

Dlatego DZIENNIK namawia czytelników, by razem z nim wymyślili jakieś nowe święto. Dyskretnie też sugerujemy, że dobrze by było, gdyby dało się je obchodzić w szerszym gronie, a nie tylko w domowym zaciszu. Inicjatorom takiego świętowania obiecujemy, że poprzemy kampanię na rzecz uczynienia nowych świąt dniami wolnymi od pracy.