Odcinek kolejowy, na którym doszło do katastrofy, został oddany do użytku w 2011 roku. Jednak w ciągu dwóch lat nie został prawidłowo oznaczony.
Przed nieszczęśliwym zakrętem, miejscem tragedii, wciąż nie ustawiono znaków przypominających maszyniście, że musi zwolnić bieg pociągu. Dlatego wśród posądzonych o współodpowiedzialność za katastrofę jest 5 dyrektorów odpowiadających za bezpieczeństwo północnego odcinka linii ekspresowej.
Wszyscy zeznawać będą za tydzień i wtedy sędzia zdecyduje, czy zasiądą na ławie oskarżonych. Państwowe koleje zapowiedziały, że odwołają się od decyzji sądu.