Dzisiejsza debata dotyczy propozycji Komisji Europejskiej, dotyczącej podziału 120 tysięcy uchodźców z Włoch, Grecji i Węgier. Ten ostatni kraj oświadczył jednak, że nie chce brać udziału w unijnym mechanizmie, gdyż uznaje go za nieskuteczny. Jeśli liczby przewidzianej dla Węgier - 54 tysięcy osób - na razie nie brać pod uwagę, to do podziału pozostaje 66 tysięcy migrantów, z których Polska miałaby przyjąć ponad 7 tysięcy. Liczba ta to suma zadeklarowanych przez Polskę 2 tysięcy imigrantów, których gotowi jesteśmy przyjąć, powiększona o ponad 5 tysięcy kolejnych osób.
Inne źródło, zbliżone do luksemburskiej prezydencji, podkreśla jednak, że debata cały czas dotyczy 120 tysięcy osób, a nie pomniejszonej ich liczby. Nie wiadomo jeszcze, co się stanie z grupą osób, które miały być przesiedlone z Węgier: czy liczba 54 tysięcy zostanie podzielona między Włochy i Grecję, czy zostanie utworzona "rezerwa" na wypadek, gdyby inny kraj członkowski zmagał się z dużym napływem migrantów.
Jeśli chodzi zaś o obowiązkowość systemu, według nieoficjalnych informacji, wnioski unijnych dyplomatów zmierzają w kierunku dobrowolności - czyli rozwiązania, o które od początku zabiegała Polska i inne kraje Grupy Wyszehradzkiej. Państwa te nie mają możliwości blokującej w razie, gdyby doszło do głosowania nad nowymi zasadami. Brak konsensusu w tych decyzjach mógłby jednak doprowadzić do dużych politycznych szkód i dalszych podziałów w Unii Europejskiej.