Polskich członków załogi reprezentuje firma Lipcon, Margulies, Alsina & Winkleman z Miami. Kancelaria ta specjalizuje się w prawie morskim.

Reklama

TOTE Maritime jest w pełni odpowiedzialna za okoliczności, które sprawiły, że 40-letni statek, który w przeszłości miał wiele awarii, wpłynął w potężny huragan - powiedział reprezentujący rodziny Polaków adwokat Mike Winkleman.

Prawnik podkreślił, że przedstawiciele TOTE wiedzieli, iż kapitan płynie w stronę huraganu i w żaden sposób nie próbowali go powstrzymać: Zarzucamy im rażącą niedbałość i zrobimy wszystko, by zwrócili każdego centa jakiego są winni tym rodzinom.

Adwokaci żon polskich członków załogi nie wskazali, jakiej kwoty się domagają. Żądają jednak nie tylko rekompensaty za utracone dochody marynarzy, ale również kary finansowej dla TOTE, która w Stanach Zjednoczonych może sięgać milionów dolarów.

Pozew prawników Lipcon, Margulies, Alsina & Winkleman jest też odpowiedzią na wniosek sądowy TOTE Maritime, która chce uniemożliwić rodzinom marynarzy domaganie się wysokich odszkodowań. Firma twierdzi, że "wykazała się należytą starannością", by zapewnić bezpieczeństwo rejsu "El Faro" i nie powinna ponosić odpowiedzialności cywilnej za katastrofę.

Prawnicy TOTE argumentują, że nawet w przypadku uznania winy właściciela statku, jego odpowiedzialność powinna być ograniczona do 15 milionów dolarów, czyli około 460 tysięcy dolarów na każdego z 33 członków załogi, którzy zginęli w katastrofie.

"El Faro" płynął z Jacksonville na Florydzie do San Juan w Portoryko. 1 października stracił napęd i został zatopiony przez potężny huragan Joaquin. Na pokładzie kontenerowca znajdowało się 28 Amerykanów i 5 Polaków, którzy byli zatrudnieni przez zewnętrzną firmę InTec i wykonywali na statku prace remontowe.