Powołał się on na tajny dokument Sojuszu Północnoatlantyckiego poświęcony sytuacji w tej części Europy. Dokument, z którym gazeta miała się zapoznać w Brukseli, uchwalono w grudniu na szczeblu ministrów spraw zagranicznych. Wymienia on dwa rodzaje zagrożeń "z jakimi mają do czynienia państwa sąsiadujące od południowego wschodu z Chorwacją: destabilizujące działania Rosji i radykalizacja jako efekt powrotu zagranicznych bojowników z Syrii i Iraku".
Bliższych szczegółów na ten temat wspomniany materiał nie podaje, co oznacza, że NATO jest przygotowane do operacyjnego interweniowania - twierdzi dziennik. Tym niemniej źródła powiedziały mu nieoficjalnie, że nacisk kładzie się na wsparcie bezpieczeństwa oraz stabilności i dlatego nie należy tego rozumieć jako groźby, lecz jako zwrócenie uwagi na odparcie potencjalnego zagrożenia, które NATO, jak wynika ze sformułowań tekstu, będzie na zachodnich Bałkanach intensywnie śledzić.
Dokument wskazuje na przykład, że według danych z roku 2015 z Bośni i Hercegowiny wyjechało około 260 bojowników z zamiarem podjęcia walki w Syrii i Iraku walki u boku organizacji terrorystycznych - Państwa Islamskiego i Al-Kaidy. Radykalizację, posługujący się przemocą ekstremizm i powrót bojowników z frontu określono jako "ważny powód zaniepokojenia".
Co do drugiego powodu zaniepokojenia dokument zaznacza, że Rosja skupia swą działalność przede wszystkim na serbskich obywatelach regionu, u których znajduje najsilniejszy odzew. NATO "notuje wzrost rosyjskiej aktywności na zachodzie Bałkanów, co obejmuje zachowania destabilizujące" łączące w sobie mieszaninę wskazówek politycznych, budowanie więzi między elitami oraz inwestowanie w energetykę i media. Dotyczy to również politycznego i gospodarczego wspierania Republiki Serbskiej w Bośni w celu udaremnienia euroatlantyckiego kursu Bośni i Hercegowiny.