Autor jest ekspertem ds. stosunków międzynarodowych, członkiem Center for European Policy Analysis (CEPA), był dyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM)
Jej słowa padają nieco ponad miesiąc od zaprzysiężenia Kavanaugha, oskarżanego przez trzy kobiety o przemoc seksualną. Skandal z jego udziałem – wywołany i nagłośniony przez Partię Demokratyczną – wybuchł tuż przed głosowaniem w Senacie, zaplanowanym na 6 października br.
Pierwsza z kobiet, Christine Blasey Ford, ujawniła, że przed 36 laty na suto zakrapianej imprezie w internacie przyszły sędzia Sądu Najwyższego – wówczas 17-latek – molestował ją, a nawet chciał zgwałcić. Opisywanego przez nią wydarzenia nie potwierdził żaden świadek, nie mogła go sobie także przypomnieć przyjaciółka Ford. Kavanaugh kategorycznie zaprzeczył, aby w ogóle kiedykolwiek poznał Christine Ford, a oskarżająca nie przedstawiła żadnego dowodu ich znajomości.
Niemniej rewelacje te zostały potraktowane na tyle poważnie, że senacka Komisja Sprawiedliwości przesłuchała i ją, i sędziego Kavanaugha na sesji otwartej dla mediów. Choć czas antenowy temu nie sprzyjał – późny ranek i wczesne południe – szacuje się, że ok. 11–13 mln widzów włączyło CNN, Fox lub NBC, by obejrzeć show. Przesłuchania wygrały konkurencję z ligą futbolu amerykańskiego i najnowszą edycją popularnego serialu „Chirurdzy”.
W Polsce proces nominacji i zatwierdzenia kandydatów do Sądu Najwyższego przebiega, przynajmniej ostatnio, błyskawicznie.
Sprawa amerykańskiego sędziego Kavanaugha i przypadki wielu poprzednich nominacji, pokazują, że w Ameryce trwa to miesiącami, a czasem latami. Procedura zatwierdzania przez Senat kandydatów wskazywanych przez prezydenta jest niezwykle rygorystyczna, a rezultat często niepewny (przynajmniej jedna trzecia kandydatów nie objęła stanowiska). Grzechy młodości, nawet najbardziej odległej, mogą być powodem do odrzucenia nominacji. Dzieje się tak, ponieważ trzecia władza w USA ma znaczenie fundamentalne. Praktycznie od powołania amerykańskiej państwowości i ustanowienia Sądu Najwyższego jego rola była przeogromna – sąd np. zdecydował o legalności i zasadach ekspansji terytorialnej USA – a jego status absolutnie nienaruszalny. Tak praktycznie jest do dziś.