W związku ze śmiercią 12 Polaków, którzy zginęli w następstwie czwartkowego wybuchu metanu w kopalni węgla kamiennego CSM w Karwinie w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego, niedziela w całej Polsce będzie dniem żałoby narodowej - poinformowała w piątek Kancelaria Prezydenta.
Z kolei Prokuratura Okręgowa w Gliwicach wszczęła śledztwo w sprawie tej katastrofy. Zginęło w niej 12 polskich górników.
- Wszczęliśmy śledztwo w związku z tym, że wiele ofiar pochodzi z terenu województwa śląskiego – powiedziała rzeczniczka prokuratury prok. Joanna Smorczewska.
Zaznaczyła, że nie sposób na razie określić wszystkich niezbędnych czynności prokuratury w tej sprawie. - W pierwszym etapie będziemy ustalać, ilu Polaków było pod ziemią w chwili wybuchu, a także tożsamość ofiar. Na pewno będziemy ściśle współpracować ze wszystkimi organami czeskimi, które będą dysponować wiedzą w tej sprawie – dodała.
W kopalni w Karwinie w wyniku zapalenia się metanu zginęło w czwartek - według ostatnich informacji - 13 górników. 12 to obywatele polscy, 13. ofiara to obywatel Czech.
Tymczasem w piątek władze kopalni przekazały, że względu na duże stężenie metanu akcja ratownicza została tymczasowo przerwana.
Przedstawiciele władz kopalni poinformowali, że w Karwinie zorganizowane zostało centrum kryzysowe, gdzie są zarówno polscy, jak i czescy psychologowie, a opieką otaczane są też poszczególne rodziny, niektóre już przebywają w hotelu w Petrowicach.
Podczas porannej konferencji w Karwinie pytania zadawał m.in. ojciec jednego górników, którzy zarzucał przedstawicielom kopalni "machlojki". Powiedział on później dziennikarzom, że potwierdził wcześniejsze informacji o śmierci syna na miejscu w Karwinie. Dodał, że kierownik kopalni przed godz. 6 poinformował go, że cały rejon zostanie zamknięty i nie ma szans na wydostanie górników.
- W czwartek o godzinie 17.16 doszło w Czechach w miejscowości Karwina do katastrofy górniczej. Pracę w kopalni przerwano i rozpoczęto akcje ratowniczą. Przyczyną tragedii było zapalenie się metanu, który zniszczył kilka podziemnych stanowisk pracy górników. W czasie wybuchu pod ziemią pracowało 23 górników, w tym 22 Polaków - poinformował rzecznik kopalni Ivo Czelechovsky.
Jak poinformował PAP Dworczyk, premier od razu po otrzymaniu informacji o wypadku, w którym mogli zostać poszkodowani obywatele polscy, podjął działania. Prezes Rady Ministrów skontaktował się natychmiast z premierem (Czech, Andrejem) Babiszem, oferując pomoc w akcji ratowniczej - powiedział Dworczyk. Jak zaznaczył, ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego otrzymali zadanie wyjazdu i w ciągu pół godziny byli w drodze do Czech.
Szef KPRM wyjaśnił, że ze względu na posiadany specjalistyczny sprzęt polscy ratownicy od razu po przybyciu do kopani zostali włączeni do akcji. Kiedy około północy potwierdziły się informacje, że wśród poszkodowanych są Polacy, premier podjął decyzję o wylocie do Czech - powiedział Dworczyk. "Rano szef rządu będzie ze współpracownikami w kopalni w Karwinie - dodał.